sobota, 2 stycznia 2016

DOBRZE TEMU,  KTO W SWOIM DOMU


Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje
Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje
Inszy niechaj pałace marmorowe mają
I szczerym złotogłowem ściany obijają

Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gnieździe ojczystym
A Ty mię zdrowiem opatrz i sumieniem czystym 
Pożywieniem ucciwym, ludzką życzliwością
Obyczajami znośnymi, nieprzykrą starością

               /Jan Kochanowski - Na dom w Czarnolesie/




  Dom to przestrzeń najbliższa człowiekowi. To najważniejsze miejsce pobytu na ziemi ludzi z każdej kultury. Rozumiane bywa szeroko, jako ojczyzna, kraina lat dzieciństwa. ale także jako miejsce najbliższe - mieszkanie i rodzina.
  Dom tworzą ludzie, atmosfera która między nimi panuje, oraz budynek w którym mieszkają. Tu wszystko ma swoje miejsce, jest celowe i sensowne. Dom tworzy człowieka, to tutaj kształtują się jego wartości, tu uczy się patrzeć na świat i innych ludzi.
   "Dobrze temu, kto w swoim domu". Wybrałem to ukraińskie przysłowie jako motyw przewodni mojego bloga, jako jego motto. Nie wiem czy będzie ono właściwe do moich wpisów. Mam w planie pisać o moich zainteresowaniach - podróże, fotografia, o tym co dzisiaj zobaczyłem, a może też o wspomnieniach. Jak ten mój blog będzie wyglądał nie wiem, ale może to i lepiej. Będę bujał w obłokach ?




   Zdaję sobie sprawę z faktu, że wielu dojrzałych wiekiem ludzi koniecznie chce podzielić się swoim doświadczeniem życiowym z innymi. Ja też jestem już starszym panem z brzuszkiem i pewnie do takich ludzi się zaliczam. Muszę się podzielić, a mus to mus.
   Czytałem, może nie na bieżąco, blog siostry Judyty Bilickiej ze zgromadzenia sióstr Pallotynek - misjonarki w Kamerunie. Dzisiaj 02 stycznia mija pierwsza rocznica Jej śmierci. W swoim blogu - "La vie est belle i ja też" /Życie jest piękne i ja też/ pokazywała piękno życia tam daleko na czerwonej kameruńskiej ziemi. Czytając Jej wpisy, poznaliśmy również piękno Jej życia.
   W rozmowach o Jej pisaniu zachęcała również mnie do pisania. Nie mogłem się zdecydować, ale dzisiaj wracam do Jej podpowiedzi.  


Niech Pan obdarza Cię Judyto swoim Miłosierdziem i Pokojem



   Kto w swoim domu - własny dom... Najstarszą formą domu były jaskinie, potem ziemianki i szałasy. Pierwsze tradycyjne domy były jednoizbowe, wznoszono je z gałęzi oblepionych gliną, z drewna lub z kamienia. W starożytnym Egipcie i Mezopotamii zaczęto budować domy z robionych ręcznie cegieł z gliny, suszonych na słońcu. Z czasem pojawiły się zamki i pałace, rezydencje i dzisiejsze blokowiska.







  dla człowieka, podobnie jak dla ptaka
świat ma wiele miejsc, gdzie można odpocząć
ale gniazdo tylko jedno 

                                                                                 /Oliver Wendel Holmes/




   To nieistniejący już, mój rodzinny dom w Sokołowie Młp.


   Zawsze moim dzieciom, a teraz wnukom zwracam uwagę na rozsypujący się już komin na dachu. To właśnie tę drogę przez komin wybrały bociany by mnie przynieść moim rodzicom. Mama opowiadała nam - mam czwórkę rodzeństwa - że przez drzwiczki pionu kominowego, który stał w sieni, wysypały się sadze. Kiedy drzwiczki otworzyła by sprawdzić co się dzieje, zobaczyła małe, całe czarne od sadzy dzieciątko. Od razu poznała że to Zysiu. Tak, to byłem ja. Chyba do dzisiaj wierzę, że dzieci są przynoszone przez bociany.
   W tym domu przeżyłem swoje dzieciństwo i młodość. Po krakowskich studiach jeszcze na chwilę do niego wróciłem by po ślubie zamieszkać w domu rodzinnym mojej Ireny :



Rzeszowska 14 - dom Babci Heleny


   To w tym domu uczyliśmy się być małżeństwem - nie ja, nie ty, ale my. To w tym domu urodziły się nam wszystkie dzieci - czwórka. To w tym domu zaczęliśmy budować naszą rodzinę.
    Po kilku latach przenieśliśmy się do Rzeszowa :



czwarte piętro w szóstej klatce to nasze gniazdko


   W latach siedemdziesiątych dostaliśmy mieszkanie. Tak, kiedyś mieszkania się dostawało. Jeszcze jako student zostałem członkiem spółdzielni mieszkaniowej i po kilku latach oczekiwania i upominania się mieszkanie dostałem.
 W tej wiosce przeżyłem połowę swojego życia. Piszę "wiosce", bo w takim bloku mieszkało więcej rodzin niż w niejednej prawdziwej wiosce. Mieszkając tutaj na tym wielkim rzeszowskim osiedlu poznałem wielu wspaniałych ludzi, z wieloma rodzinami się zaprzyjaźniliśmy. Tu dorastały i kształciły się nasze dzieci. Tutaj dorabialiśmy się tak materialnie jak i duchowo. Dorobiliśmy się w końcu swojego domku :



       nasza rezydencja


   Teraz to tutaj już jako emeryci gospodarzymy na swoich włościach, a ja planuję co jakiś czas siadać i pisać kolejnego posta. Myślę, że temat "dom" pojawi się tu jeszcze kilka razy.


   
dobrego, Błogosławionego  Roku  2016
dla wszystkich

                                                                                                   Zygmunt 


   
  

3 komentarze:

  1. Bardzo dobrze że zacząłeś pisać Zygmusiu!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. A bociany do waszego komina miały niedaleko, pamiętam ile ich było co roku w niedalekim sąsiedztwie, teraz niestety nie ma.

    OdpowiedzUsuń