wtorek, 21 maja 2019

ANDALUZJA  14

SEVILLA - Park Marii Luizy


Są takie miejsca.
Gdy jest się uważnym, nie sposób nie dostrzec.
Wyczuwasz w nich energię
zsynchronizowaną z najgłębszymi obszarami twojego jestestwa.

Miejsca magiczne,
Bo nawet słabość duszy ogłuszonej kawałkami nicości
nie odbierze ci tej chwili
gdy niepostrzeżenie, nieświadomie, przez ułamek odczuwasz dobro.

Miejsca te budzą człowieka lecz są jak mgła,
bo nie można dwa razy obudzić się z tego samego snu,
budzą go tylko na moment,
bo nie żyje się po to by dostawać prezenty.

Magiczne miejsca.
Nie cel i nie sens w nich,
lecz inspiracja.

                                  timeline - " Magiczne miejsca "  - fragmenty





   Park Marii Luizy w Sevilli, bo o nim jest dzisiejszy mój post, przez wielu nazywany jest "miejscem magicznym". 
    Osobiście mogę powiedzieć, że jest pięknym, robiącym wrażenie, ale czy ma coś wspólnego z magicznym miejscem, Tego nie zauważyłem. A może to we mnie brakuje tego czegoś by zauważyć to coś.
 
     Idąc w stronę naszego parku poznajemy topografię Sevilli, a ja staram się również poznać mijane sklepy. Kiedy wszedłem do sklepu z ceramiką, tą hiszpańską azulejos, to pewnie został bym tam na dłużej, ale moja młodzież siłą mnie wyciągnęła. Takie klimaty mnie wciągają. Cała kolekcja naczyń - przypominają mi się wiszące kiedyś w wielu naszych polskich kuchniach i salonach malowane talerze z Włocławka. Również kolorowe płytki z obrazkami. Była cała seria obrazków biblijnych, ale nie znalazłem zwiastowania. Zauważyłem też tak często przywożone przez turystów ceramiczne literki i cyferki do wyklejania na bramie, na ogrodzeniu adresu domu.
 



    W jednym z kolejnych sklepów do którego wszedłem, spotkałem piękną kolekcję wachlarzy. Wiadomo Hiszpania to flamenco, a w tym tańcu bez wachlarza ani rusz. Wachlarze przede wszystkim koronkowe, ale również papierowe, jedwabne, bambusowe. Wybierać, wybierać i kupować.



   Park Marii Luizy o powierzchni 34 hektarów to resztka dawnych ogrodów pałacowych San Telmo w których mieszkała księżna Maria Luiza. Po przekazaniu tych terenów miastu gruntownie je przebudowano. Większość obecnych budowli na terenie parku zostało zaprojektowanych na potrzeby Wystawy Iberoamerykańskiej, która miała miejsce w Sevilli w 1929 roku. Pozostałością tej wystawy to Plac Hiszpański i Plac Amerykański. 

   W moich wyobrażeniach plac to coś w rodzaju miejskiego rynku. w kształcie zbliżony do prostokąta, ale to tylko moje wyobrażenia. A rzeczywistość ...
    Najbardziej chyba charakterystyczne miejsce w Parku Marii Luizy to Plac Hiszpański wraz z Pałacem Hiszpańskim, które tworzą półkole. Sam Pałac to mieszanina stylów architektonicznych z przewagą neogotyku, art deco, neomudejar. Kiedy zbliżaliśmy się do placu, pierwszym zauważonym elementem była narożna wieża. Piszą, że wieże te wzorowane są na katedralnej Giraldzie. Może.




    Wokół placu ciągnie się kanał wodny, po którym turyści pływają łódkami. Jest to jedna z największych atrakcji. Można spojrzeć na plac i pałac z całkiem innej perspektywy. Kiedy przez kilka lat kanał z powodu remontu był nieczynny, czegoś w Sevilli brakowało.




    Płynąc kanałem przepływa się pod czterema uroczymi mostkami. każdy z nich ozdobiony pięknymi azulejos symbolizuje jedno z dawnych królestw Hiszpanii: Aragonię, Kastylię, Leon i Nawarrę




    Patrząc na powyższe zdjęcie mostka widzimy, że wykorzystano przy jego wykończeniu znaną na całym świecie hiszpańską ceramikę. Tej ceramiki, tego azulejos jest wszędzie bardzo dużo. Za pomocą azulejos, przedstawiono w dolnych partiach fasady Pałacu Hiszpańskiego 48 prowincji Hiszpanii. Każde z tych przedstawień kolorowe, oddzielone kamienną ławą. Prowincje przedstawiono prezentując mapy i charakterystyczne obrazy tych prowincji.





    Ja, całkiem przypadkowo z hiszpańskich prowincji wybrałem Segowię i uwieczniłem się siedząc na kamiennej ławie otoczony kolorowymi azulejos.



 
    Patrząc na gmach Pałacu Hiszpańskiego odnosi się wrażenie, że to miejsce z wielowiekową historią, a wiemy że obiekty te powstały niecałe sto lat temu. Kiedysiejsze powierzchnie wystawowe dzisiaj zajmują biura instytucji państwowych. Ma tutaj również siedzibę Muzeum Obrony.
    W podcieniach Pałacu Hiszpańskiego występują uliczni artyści - gitara, flamenco, kastaniety.




    Po Placu Hiszpańskim bryczki wożą mniej aktywnych turystów, a centralnie tryska wodą fontanna.  Miejsce idylliczne, wspaniałe dla pamiątkowej fotografii, ale czy magiczne ... ?





    Plac Amerykański nie sprawia wrażenia typowego placu. To trzy pawilony otoczone parkiem ze stawami, z oczkami wodnymi, z fontannami, z pomnikami, z glorietami-altanami, z architekturą parkową.



   Jeden z wystawowych pawilonów to Pawilon Sztuk Pięknych, dzisiaj Muzeum Archeologiczne.


 

  Na mnie bardzo dodatnie, pozytywne wrażenie zrobił Pawilon Mudejar, dzisiaj siedziba Muzeum Sztuki i Lokalnych Zwyczajów.





   Sporo czasu spędziliśmy w Parku Marii Luizy. Ja biegałem po alejkach szukając co ciekawszych ujęć a to architektury, a to kwiatów. Znalazłem drzewo pomarańczowe z pięknymi owocami. Kiedy tak biegałem usłyszałem polski język. To Andrzej i Ela, małżeństwo z Grodziska Mazowieckiego, oni też cieszyli się pięknem Andaluzji.





 





    Na zakończenie kilka magicznych słów :


słowa są magiczne, czyny prawdziwe,
uczucie barwne, świat piękniejszy.


magiczne chwile mają to do siebie,
że szybko się kończą.


jeżeli po kilkunastu latach wrócę do naszego miejsca
ono dalej będzie magiczne.


lubię patrzeć na świat 
przez magiczne okulary.













wtorek, 7 maja 2019

ANDALUZJA  13

SEVILLA - Katedra


Że kamień milczy - zawieszono dzwony
i ręce dopadają sznurów
jakby chciały nimi ściągnąć niebo na ziemię.
Organowa muzyka trwa w kamieniu.
Z niej i z zuchwałej wiary
w ten kształt co się spełnił
jest katedra.

Trzeba ją w sobie pomniejszyć,
wczłowieczyć  w siebie,
aby unieść jej obraz w oczach zapatrzonych.

Ogromne koło witrażu
jest ogrodem świata
po którym chodzą święci
o twarzach kamieniarzy.
Z ich ramion co dźwigały kamień
jest katedra.

                                                Tadeusz Śliwiak - " Katedra "   



   Piękniejszego dnia na zwiedzanie Sevilli byśmy nie wydumali. Jest piękna majowa pogoda, niedziela. Wybieramy się na eucharystię do katedry na 10.00. Jest stosunkowo wcześnie, niedziela, wszyscy jeszcze śpią, a więc nie ma kłopotów z zaparkowaniem.
    Sevilska katedra to jak czytam w przewodnikach. największa gotycka świątynia na świecie, a trzecia co do wielkości budowla sakralna po katedrze Św. Piotra w Rzymie i katedrze Św. Pawła w Londynie.
     "Zbudujemy świątynię tak piękną i tak majestatyczną, że ci którzy ją ujrzą wezmą nas za szaleńców". Taka, według legendy, myśl przyświecała budowniczym katedry w Sevilli.
    Podchodzimy pod ogromny gmach sevilskiej katedry. Oglądać z zewnątrz będziemy ją później, teraz wchodzimy do środka.





    Katedra jest ogromna. Kierujemy się do wewnętrznej kaplicy skąd słyszymy śpiew jutrzni. Od reszty katedry kaplica jest oddzielona olbrzymim chórem. Wchodzimy za taśmy odgradzające profanum od sacrum. Porządkowi, widząc mój fotoaparat, ostrzegają mnie: "non foto".





    Z jednej strony trzeba się podporządkować obowiązującemu regulaminowi - non foto, a z drugiej, msza św. będzie przy ołtarzu, którego potężne retabulum - olbrzymia nastawa ołtarzowa, o wymiarach 27,8 na 18,2 metrów, największa w Hiszpanii, ma 44 wyrzeźbione w drewnie jodłowym i dębowym sceny z życia Jezusa i Maryi. Jestem pewien, że znajdę tu również do mojej kolekcji scenę zwiastowania. 




    Przyznam się, że przez całą prawie mszę św. wpatrywałem się w rzeźbione, pokryte złotem figury, ale zwiastowania nie zauważyłem. Dopiero po komunii świętej kiedy zmieniłem miejsce, zauważyłem, że jest to co szukałem, jest kwatera przedstawiająca zwiastowanie. Po mszy św. podobnie jak większość jej uczestników zrobiłem kilka dyskretnych zdjęć. 




   W strefie za ołtarzem też chciałem zrobić kilka zdjęć, ale pan porządkowy zdecydowanie zabrania. Wychodzimy więc ze strefy sacrum. Teraz już możemy do woli pstrykać.

  We wnętrzu świątyni spoczywają prochy odkrywcy Ameryki, Krzysztofa Kolumba. Nie wiedziałem jak wygląda jego nagrobek, ani gdzie go szukać. Później, z przewodnika, zorientowałem się, że widziane przez nas osłonięte rusztowaniami i folią miejsce to właśnie mauzoleum tego podróżnika.

     Katedra w Sevilli ma 116 m długości i 76 m szerokości. Do jej wnętrza prowadzi 13 portali. Poza nawą główną, która wraz z transeptem są wyższe, posiada jeszcze cztery nawy boczne. Każda z nich może być dużym kościołem.


 
    Jeszcze kilka zdjęć z wnętrza katedry, elementy konstrukcji, ciekawsze witraże, ołtarze, rzeźby, obrazy i wychodzimy na zewnątrz.






    Katedra Najświętszej Marii Panny w Sevilli wybudowana jest w miejscu wcześniejszego meczetu. Budowę rozpoczęto w 1401 roku, a zakończono sto lat później w 1506 roku. W późniejszych wiekach dokonano niewielkich zmian m.in. po zniszczeniach w wyniku trzęsienia ziemi. Dobudowywano również nowe kaplice. Kiedy oglądamy sevilską katedrę z zewnątrz, widzimy, jak przystało na gotycką architekturę, liczne charakterystyczne elementy dekoracyjne: sterczyny, gargulce witraże.






    Najpiękniejszym, najczęściej opisywanym elementem katedry w Sevilli jest kwadratowa wieża - Giralda. Na rzymskich jeszcze fundamentach i bazie kwadratowej wizygockiej wieży wybudowany został przy meczecie Maurów minaret. Po zburzeniu meczetu, minaret zachowano adaptując go na katedralną dzwonnicę. Na jej ostatnim piętrze znajduje się dzisiaj 24 dzwony, a jej szczyt zdobi 4-ro metrowa brązowa figura - Girardillo symbolizująca wiarę. Figura ta obraca się, jest wiatrowskazem. Na szczyt wieży nie prowadzą tradycyjne schody, ale 35 ramp pochylni, pozwalających kiedyś muezinowi wjechać na szczyt wieży konno.






   Przy katedrze spotykamy pomnik Jana Pawła II. Jest polski akcent w Sevilli.




    Nie było mi dane zobaczyć grobu odkrywcy Ameryki, Krzysztofa Kolumba, ale spacerując po mieście, w ogrodach Murillo, w perspektywie długiej promenady widzę pomnik pierwszej wyprawy Kolumba - 1492 rok. Dwie kolumny, a w połowie ich wysokości model karaweli Santa Maria.







   Na zakończenie kilka złotych myśli związanych,
   tak sądzę, z wyprawą Kolumba.


nie sztuką jest oceniać czyny po ich dokonaniu,
gdyż wówczas pozornie wydają się proste.


coś ty Kolumbie zrobił Europie,
że ci trzy groby, we trzech miejscach kopie.


szczęście nie jest stacją do której przyjeżdżasz,
lecz sposobem podróżowania.


marzenia to niczym nie zmącona rozkosz,
a oczekiwanie aż się spełnią to prawdziwe życie.


dusza ludzka zna dwa tylko stany:
jest polem walki, lub pobojowiskiem.