wtorek, 26 marca 2019

ANDALUZJA  09

UBEDA


Nie mam domu jak pałac z marzeń
Ani sukni na bal jak królewna
Pięknych pereł co w słońcu się mienią
A karoca jest mi nie potrzebna.

Nie urządzam wystawnych kolacji
Nie mam służby ani nawet gosposi
Raczej stronię od zgiełku i zabaw
Choc muzyka mnie często ponosi.

Mimo szarej do łez codzienności
Poszukuję to co najcenniejsze
Piękne chwile co lśnią jak diamenty
Pozostają w mym sercu najpierwsze.

                               autor mi nieznany  -  " Nie mam "




   W ostatnim moim poście pisałem o wiejskim domu, w którym nocowaliśmy wędrując po Andaluzji. Dzisiaj chciałbym napisać o pałacach. Nie, nie nocowałem w pałacu, ale odwiedziliśmy niewielkie miasto, jakieś 35 tys mieszkańców, które zadziwia dużą liczbą zabytkowych pałaców. To miasto to Ubeda w prowincji Jean.       Zanim o pałacach, to wtrącę mój osobisty akcent. Kiedy zaparkowaliśmy samochód, w drodze do historycznego centrum miasta zauważyłem na jednym z domów baner mówiący, że to siedlisko jest na sprzedaż. Domek był mało ciekawy, raczej w opłakanym stanie, do generalnego remontu (oceniłem to okiem budowlańca). Kilkadziesiąt metrów dalej kolejny baner i dom do sprzedaży. Tym domem się zainteresowałem, wyglądał całkiem przyzwoicie, a zachwyciło mnie przede wszystkim jego położenie i roztaczający się z jego okien widok. Szeroka dolina wypełniona plantacjami oliwek, na horyzoncie góry Mógłbym w takim domu zamieszkać. Na razie, by nie burzyć dobrego samopoczucia nie pytamy o jego cenę, ale telefon do właściciela zachowałem w pamięci.

   Pierwszym obiektem do zwiedzania, który spotykamy tu w Ubedzie to Kaplica Zbawiciela - Sacra Capilla del Salvador. Robi wrażenie normalnego, dużego kościoła, a z założenia to prywatna kaplica pogrzebowa rodziny Molina. Francisco de los Cobos y Molina piastował urząd sekretarza stanu cesarza Karola V, mógł sobie pozwolić na taką kaplicę. Miejscowi nazywają tę kaplicę katedrą.
 Kaplica Zbawiciela :

   Chcemy wejść do środka, ale pani przy recepcji-kasie coś nam zawile tłumaczy, z czego przy naszej znajomości hiszpańskiego niewiele rozumiemy. We wnętrzu kaplicy jest jakaś uroczystość i teraz nie wejdziemy
     Wychodzimy. Prawie tuż obok kościoła ktoś otwiera z kłódek metalową kratę bramy. Ja ciekawski muszę zaglądnąć. Czasami warto być ciekawym. Wszedłem na dziedziniec, gdzie trochę w nieładzie poustawiane były plastikowe stoliki, krzesełka, jakieś podium. Ale krużganki... Poczułem się jak na dziedzińcu wawelskim, albo w Baranowie Sandomierskim, no może tylko w Suchej Beskidzkiej. 

nasz pierwszy renesansowy-pałacowy dziedziniec : 

    Osoby za którymi wszedłem przyszły tutaj by uporządkować nieład plastikowych mebli, posprzątać, bo wczoraj do późnych nocnych godzin trwała impreza związana z Krzyżem Majowym - pisałem o tym zwyczaju w którymś z poprzednich postów. Przy bramie na murze ten kwiatowy Krzyż Majowy jeszcze się zachował.

  Krzyż Majowy spotkany w Ubedzie :


   Mamy w planie pałace więc kierujemy się do znanego nam z przewodnika pałacu Juana Vazqueza de Moliny. Elewacja tego pałacu trochę mi nie pasowała do tej przewodnikowej. Zastanawiałem się czy na pewno to ten pałac, ale okazało się, że my podchodzimy od strony miejskiego placu, gdy tymczasem w przewodniku pokazują ciekawszą elewację ogrodową. Myślę, że ważnym było to co zobaczyliśmy wewnątrz.- piękny renesans.
pałac Juana Vazqueza de Moliny :


pałacowy dziedziniec z dołu:


pałacowy dziedziniec z góry :


buszuję po krużgankach :


Leszek z Rafałem cierpliwie czekają kiedy zmęczy mnie 
to bieganie po pałacowych krużgankach :



    Drugim renesansowym pałacem, który zwiedziłem to Hospital de Santiago. Wybudowano go w drugiej połowie XVI wieku z myślą o szpitalu dla ubogich. Obecnie jest to centrum wystawiennicze i konferencyjne. Olbrzymie gmaszysko nie sprawiające z zewnątrz wrażenia pałacu. A może to tylko takie moje wrażenie.


olbrzymi gmach Hospital de Santiago : 


główny dziedziniec  


zaglądnąłem do jednego z pokoi :

    Hospital de Santiago ma jeszcze dwa może trochę mniejsze dziedzińce boczne. Niestety nie dostałem się do nich. Trudno.
    Pałaców w Ubedzie jest więcej, nie miałem okazji wszystkich zobaczyć. Może zastanawiać dlaczego w takim niedużym mieście takie zagęszczenie pięknych pałaców. 
   Po pierwsze, to w Ubedzie mieszkali arystokraci piastujący najwyższe godności na dworze cesarza Karola V, czy później Filipa II. To oni przyjęli rolę mecenasów i naśladując włoskie rodziny, budowali piękne pałace. A po drugie to w tym mieście jak i w sąsiedniej Baezie przez niemal 40 lat pracował architekt, budowniczy Andres de Valdelvire i dzisiaj trudno w tych miastach znaleźć XVI wieczny gmach wzniesiony bez jego udziału. 

   Pałace to piękna rzecz, ale mnie zawsze fascynuje budownictwo sakralne. Jeżeli jest to możliwe to muszę wejść do każdego napotkanego kościoła. Kaplica Zbawiciela dzisiaj była nie dla nas, ale kościół Najświętszej Marii Panny z Zamków Królewskich jest otwarty. Dlaczego taka ciekawa nazwa. Jest to związane ze stojącym nieopodal, kiedyś w średniowieczu, zamkiem. Sam kościół zbudowano w XIII wieku w miejscu wcześniejszego meczetu i jest to główna świątynia Ubedy.

prosta fasada kościoła NMP :
przypomina trochę wejście do twierdzy  


przestronne, surowe wnętrze świątyni : 


ołtarz Św. Antoniego: 


figura MB Wspomożenie Wiernych :


    Drugim kościołem w Ubedzie, który zwiedziliśmy to kościół pw. Św. Pawła. Bryła budynku tej świątyni nie kojarzy mi się z kościołem, ale przecież to inne wieki, inny kraj. Jedynie portale, tak główny jak i boczny to typowo (według mnie) kościołowe.


kościół Św. Pawła - portale wejściowe : 


kościół Św. Pawła - wnętrze :



   Ubeda - stolica andaluzyjskiego renesansu. Można z przyjemnością spacerować uliczkami tego urokliwego miasta, mimo że nie wszystkie zabytki udało się nam zobaczyć. W 2003 roku Ubeda wraz z sąsiednim, bliźniaczym miastem Baezą zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. 
    Legenda głosi, że miasto założone zostało przez Tubela, potomka Noego, natomiast prawdą jest, że Ubeda to najstarsze miasto z prawami miejskimi w Europie Zachodniej. Ślady zamieszkania tego terenu sięgają epoki neolitu, czyli 4 tys lat pne.
        Trzeba jeszcze nadmienić, że to właśnie do tego miasta w 1591 roku przybył i tutaj zmarł Św. Jan od Krzyża karmelita, mistyk. Obok kościoła Św. Michała znajduje się kaplica Św. Jana od Krzyża. Znajduje się ona w miejscu celi w której święty zmarł. Obok jest poświęcone Świętemu Janowi muzeum. 
      

spacerkiem po Ubedzie :










Na zakończenie kilka myśli z epoki renesansu :


biedny jest człowiek, 
który pożąda wielu rzeczy.
                                                                                             Leonardo da Vinci


dobry malarz musi namalować dwie rzeczy:
człowieka, oraz istotę jego duszy.
                                                                                             Leonardo da Vinci


ten co popełnił błąd niech nie upada na duchu,
bo i błędy pomagają dla zdrowia duszy
                                                                                             Św. Ignacy Loyola  


lękliwy stokroć umiera przed śmiercią,
mężny kosztuje jej tylko raz jeden.
                                                                                             William Szekspir




wtorek, 19 marca 2019

ANDALUZJA  08

PENOLITE


Kochasz ty dom, ten stary dach,
Co prawi baśń o dawnych dniach,
Omszałych wrót rodzinny próg
Co wita cię z cierniowych dróg
     Kochasz ty dom, rzeźwiącą woń
     Skoszonych traw i płowych zbóż
     Wilgotnych olch i dzikich róż,
     Co głogom kwiat wplatają w skroń.
Kochasz ty dom, ten ciemny bór,
Co szumów swych potężny śpiew
I duchów jęk i wichrów chór
Przelewa w twą kipiącą krew?
     Kochasz ty dom, rodzinny dom,
     Co wpośród burz, w zwątpienia dnie,
     Gdy w duszę ci uderzy grom,
     Wspomnieniem swym ocala cię?
O, jeśli kochasz, jeśli chcesz
Życ pod tym dachem, chleb jeść zbóż,
Sercem ojczystych progów strzeż,
Serce w ojczystych ścianach złóż!

                               Maria Konopnicka  -  " Pieśń o domu "




     Wędrując po różnych zakamarkach świata na nocleg wybiera się z reguły bardziej, lub mniej wykwintne hotele. Jeszcze lepiej się śpi w domu kogoś zaprzyjaźnionego, lub kogoś z rodziny. Tego schematu trzymaliśmy się wędrując po Andaluzji, z hotelu do hotelu. Jeden tylko był wyjątek. Planując nocleg w miasteczku Puente de Genave znaleźliśmy inną ofertę noclegu, zdawało się nam ciekawszą. W sąsiedniej wiosce Penolite oferował noclegi wiejski hotel w rodzinnym domu. Sprawdziliśmy opinie, były pozytywne, a nawet bardzo. Dlaczego mamy nocować w zwykłym hotelu jak większość turystów, wybraliśmy wiejski dom.
 jedziemy do Penolite :


    Kiedy znaleźliśmy się w Penolite, okazało się, że "nasz" dom z zewnątrz właściwie niczym nie wyróżnia się od domów sąsiednich. O tym, że jest to hotel nie świadczył żaden szyld, nie było migocących gwiazdek, reklam. Elewacja tradycyjnie pomalowana na biało, częściowo obrośnięta jakimś pnączem. Na rosnącym przed domem drzewie, cały wieczór rozrabiało stadko małych ptaszków i to tak nietypowo, że szukaliśmy umieszczonego między liśćmi głośnika, ale okazało się że to faktycznie żywe ptaszki.
   Właściciel, bardzo miły gość, angielskiego nie znał w ogóle, a my nawzajem, nie znaliśmy hiszpańskiego. Rozmawialiśmy "ręcznie", lub przy pomocy komputerowego tłumacza. Kiedy dowiedział się, że jesteśmy z Polski to od razu przypomniał nam, że Polacy to  Jan Paweł II  i Lewandowski. Dostaliśmy informację o jego hotelu, którą zatrzymałem sobie na pamiątkę. 


hotelowa reklamówka, tym razem po polsku :


    Dom, ten wiejski hotel zrobił na mnie wrażenie, zwłaszcza kiedy weszliśmy do środka. Wystrój, użyte do tego sprzęty, naczynia, to wszystko stwarzało taką atmosferę, że poczułem się jak w skansenie. Dostałem pokoik z dwoma łóżkami - małżeński, w którym najbardziej dla mnie zauważalnym elementem stał się karnisz. Ten element wykończeniowy umożliwiający zawieszenie firan i zasłon okiennych był w kształcie (dla mnie) drewnianych wideł. To trochę straszne spać w pokoju gdzie czekają na ciebie widły, a wiadomo kto w bajkach i legendach posługuje się widłami. Nic to, nie jestem strachliwy, a mam przecież swojego Anioła Stróża, on zawsze gotowy jest mi pomagać i bronic.

mój pokoik : 


  oryginalny karnisz :


    Jadalnia, gdzie spożyliśmy kolację to dopiero początek naszego zwiedzania tego domu.
  Bardzo mi się podoba wszelkiego rodzaju zbieractwo, oczywiście nie to chorobliwe, inni nazywają to kolekcjonerstwem, a w tym pomieszczeniu na ścianach, i u sufitu wisiało tyle różności, że mogłem nic nie jeść tylko oglądać. Jakie to proste zebrać kolekcję chochli i powiesić na ścianie jadalni, no ale trzeba mieć taki pomysł.


jadalnia w naszym hotelu :


    Po posiłku należy się kawa i odpoczynek. Kąciki kawowe też są utrzymane w tym samym stylu, nazwijmy to kolekcjonerskim, po prostu DESA, lub inne starocie.


tutaj można odpocząć : 


    Każdy zakątek, korytarzyk, klatka schodowa to miejsce gdzie można wyeksponować swoje zbiory, Czy swoje? Jak mówi właściciel hotelu, są to wszystko pamiątki po, już 5-ciu pokoleniach.
   Ciekaw jestem co zostanie po moich zbiorach, a mam np 172 różne wydania Quo Vadisu Henryka Sienkiewicza. Wydania z różnych lat - najstarsze z 1901 roku, w różnych językach. Czy moi wnukowie będą zainteresowani tym co po mnie zostanie?




zbiory kolekcjonerskie naszego hotelu : 


    W naszym zwiedzaniu tego ciekawego hotelu zobaczyliśmy również "jaraiz" o którym właściciel informował nas w swojej ulotce. Kiedyś był to magazyn (po naszemu komora) w którym przechowywano w ogromnych ceramicznych naczyniach wino, lub oliwę. Te naczynia to "tinajas". Dzisiaj to pomieszczenie to mała jadalnia, a tinajas stanowią powiedziałbym główny element dekoracyjnego wyposażenia.


"jaraiz" - magazyn i stojące pod ścianą "tinajas" :






Na zakończenie kilka myśli o domu :

dom - to nie tapety, nie meble, nie kąt z żyrandolem, obrazem.
Dom - to tam, gdzie choćby pod gołym niebem ludzie są razem.


twój dom może ci zastąpić cały świat.
cały świat nigdy nie zastąpi ci domu.


miłość zaczyna się w domu
i rozwija się w domu.


małżeństwo jest jak dom w ciągłej budowie,
każdego roku spostrzega się nowe pokoje.







wtorek, 12 marca 2019

ANDALUZJA  07

GUADALQUIVIR


Wsłuchany w tą cichą piosenkę
Wszedłem na brzeg pierwszy raz.
Wiedziałem już rzeko, że kocham cię rzeko,
Że odtąd pójdę już z tobą.

O dobra rzeko,
O mądra wodo,
Wiedziałaś gdzie stopy znużone prowadzić,
Gdy sił już było brak.
Brak.

Wieże miast, łuny świateł,
Ich oczy zszarzałe nie raz,
Witały mnie pustką, żegnały milczeniem
Gdym stał się twoim nurtem.

Po dziś dzień z tobą rzeko,
Gdzież począł, gdzie kres dał ci Bóg.
Ach życia mi brakuje, by szlak twój przemierzyć,
By poznać twą melodię. 
    
               Wojciech Jarociński -  " Rzeka "







   W poprzednim moim poście przedstawiłem Wam jedno z "białych miasteczek" jakim jest Cazorla. W pobliżu tego miasta, w górach Sierra de Cazorla ma swoje źródła największa rzeka Andaluzji, a druga w Hiszpanii pod względem długości, jest to Guadalquivir. Spolszczona nazwa to Gwadalkiwir. Nazwa pochodzi z arabskiego i znaczy Wielka Rzeka.
    Tereny z których wypływa Gwadalkiwir to Park Naturalny Sierra de Cazorla, Segura i Las Villas. Jest to największa przestrzeń podlegająca ochronie w Hiszpanii i druga w Europie. Piękne krajobrazy, bogactwo fauny, zwłaszcza ptaków i flory, łączy się z dziedzictwem kulturowym. Jest to najczęściej odwiedzany park w Hiszpanii. 
    Jeżeli inni odwiedzają te tereny to dlaczego nie my.

  krajobraz parku Sierra de Cazorla :


     Postanowiliśmy sobie, że dotrzemy do źródeł Gwadalkiwir.   Mówisz - masz. 
    Nie sprawdziło się to do końca w naszym przypadku. Malowniczą ścieżką - polecam wszystkim tę trasę, przedzieraliśmy się coraz wyżej przez las, pomiędzy ogromnymi głazami, by dotrzeć do skalnego progu z którego spadały wody naszej rzeki. Źródła były jeszcze gdzieś hen daleko, ale nam wystarczył widok tej spadającej siklawy. Moje skojarzenia były jednoznaczne, porównałem tę naszą trasę, widoki i końcowy wodospad do przejścia Doliną Roztoki pod Siklawę w Tatrach. Niby coś całkiem innego ale ... 




  Gwadalkiwir w początkowym swym biegu :



   Ta piękna rzeka, którą wędrując po Andaluzji raz po raz spotykaliśmy, ktoś nazwał rzeką tragiczną i poetycką, okrutną a zarazem mieniącą się niebywałym pięknem. 
    Jej źródła znajdują się na wysokości ok 1400 m npm. Po przepłynięciu 550 km rzeka wpada do Oceanu Atlantyckiego w Zatoce Kadyksu. W jaj wodach odbijają się dwa najpiękniejsze miasta Hiszpanii : Kordoba i Sevilla.
    Każda rzeka ma własną historię, którą żyje. Gdyby rzeki potrafiły mówić - ileż historii mogłyby opowiedzieć.     Nasz Gwadalkiwir to rzeka nad którą stykały się trzy cywilizacje. 
    W czasach Imperium Rzymskiego dzisiejsza Kordoba była stolicą Hiszpanii Betyckiej. Na początku wieku V, kiedy to rozpoczął się okres najazdów barbarzyńskich, Andaluzja okupowana była kolejno przez Wandalów, Alanów i Swebów. Po roku 456 ustanowiono królestwo Wizygotów, którego król Rekkareda po nawróceniu przyjął katolicyzm. Rok 711 to koniec panowania Wizygotów. Na Półwyspie Iberyjskim usadowili się Maurowie. Ich obecność utrzymała się do roku 1491, kiedy to Andaluzję odzyskali królowie katoliccy. 




piękny Gwadalkiwir :


   Gwadalkiwir dopływając do równiny u podnóża Sierra Morena mija jedno z najpiękniejszych miast - Kordobę. To miasto jest skupiskiem nieocenionych zabytków. W panoramie miasta z nad rzeki, wybija się na pierwszy plan, dominująca nad miastem rzymskokatolicka katedra pw. Wniebowzięcia NMP. Jest to przebudowany, ale nie zniszczony, Wielki Meczet, którego początki sięgają roku około 600-nego.

katedra Wniebowzięcia NMP - La Mezquita : 


  Kordoba - Most Rzymski na Gwadalkiwirze :



   Na zakończenie wędrówki nad rzeką Guadalquivir jeszcze dwa znalezione w internecie obrazki autorstwa Davida Robertsa, związane z tą rzeką :



Guadalquivir przepływający przez Kordobę :




   I jeszcze kilka złotych myśli o rzece:

ludzie przychodzą i odchodzą,
dni mijają, rzeka płynie,
tylko ja stoję w miejscu.


gdybyś wiedział jaka dzieli nas rzeka
to byś nawet nie próbował jej przepłynąć. 


człowiek bez uczuć jest jak rzeka bez wody.


życie jest rzeką
musimy wiedzieć w którą stronę popłynąć. 







wtorek, 5 marca 2019

ANDALUZJA  06

CAZORLA


Zatoka lasu zstępuje
w rytmie górskich potoków,
ten rytm objawia mi Ciebie,
Przedwieczne Słowo.
Jakże przedziwne jest Twoje milczenie
we wszystkim, czym zewsząd przemawia
stworzony świat ...
Co razem z zatoką lasu
zstępuje w dół każdym zboczem ...
To wszystko, co z sobą unosi
srebrzysta kaskada potoku,
który spada z góry rytmicznie
niesiony swym własnym prądem ...
- niesiony dokąd ?

                      Jan Paweł II  -  " Tryptyk Rzymski - Strumień " - /fragment/



    Cazorla to jedno z białych miasteczek, którymi tak się zachwycałem wędrując po Andaluzji, malowniczo położone (a które z nich nie jest malownicze) u stóp wzgórza Pena de los Halcones.

ogólny widok na Cazorla :


 Dojeżdżając, kiedy już widzieliśmy dokładniej miasto, zwróciliśmy uwagę na dwa jego elementy. Górujące nad miastem resztki twierdzy i trochę dziwnie wyglądający - chyba kościół.
interesujące nas elementy
ruiny twierdzy i "otwarta" nawa kościoła :


    Jeżeli coś nas zainteresowało to trzeba to dotknąć przyjrzeć się temu z bliska. 

   Resztki twierdzy, tak ładnie wyglądające nad miastem, to faktycznie resztki. Kiedyś jako Zamek Yedra świadczyły o władzy, bogactwie i potędze panującej tu władzy. Dzisiaj świadczą o bogatej historii tych terenów. Po zamku-twierdzy pozostały tylko mury obronne z potężną wieżą, w której dzisiaj znajduje się Muzeum Sztuki i Zwyczajów Ludowych (piękna nazwa), prezentujące życie codzienne mieszkańców na przestrzeni wieków. Takie muzeum etnograficzne. 
  Na wzgórzu wewnątrz murów znajdują się ruiny twierdzy mającej początki w czasach rzymskich, rozbudowanej przez Maurów. Ruiny pozostaną ruinami, ale widok ze wzgórza, jak niektórzy mówią, zapiera dech w piersiach.

   Widoczna, "otwarta" nawa kościoła, okazała się taką być naprawdę. Ten monumentalny kiedyś kościół Najświętszej Maryi Panny to dzisiaj tylko resztki ścian zewnętrznych i absyda prezbiterium z dwiema bocznymi kaplicami

monumentalne ruiny 
kościoła Najświętszej Maryi Panny : 

sklepienie zachowanej bocznej kaplicy :


    Kościół ten, jak się później doczytałem, miał burzliwą, ale i nieszczęśliwą historię.
    Wybudowany został ponad spływającym z gór strumieniem - stąd wiersz wybrany do dzisiejszego posta.
Pod głównym ołtarzem strumień ten wpływa do podziemnego tunelu, który dzisiaj stanowi turystyczną trasę. Tunel tunelem, ale gdy opady są zbyt intensywne to spływające wody mogą się w tunelu nie pomieścić. Tak się stało pod koniec XVII wieku, kiedy powódź zniszczyła częściowo kościół. Kolejne zniszczenie to spalenie kościoła przez wojska napoleońskie. Dzieła zniszczenia dopełniono w czasie wojny domowej w Hiszpanii już w XX wieku. Dzisiaj ta monumentalna ruina to atrakcja dla odwiedzających Cazorlę turystów.

nasz strumień powyżej kościoła : 


wlot do tunelu : 



 tunel strumienia pod kościołem :


   Dzisiaj Cazorla żyje własnym spokojnym raczej życiem. Ładny centralny plac z pięknymi fontannami i górująca nad nim wieżą, kiedyś kościoła, a dzisiaj w budynkach dawnego klasztoru mieszczą się urzędy miasta.. 
    Mimo świeckich tabliczek przy wejściu, budynek ratusza cały czas sprawia wrażenie kościoła. Wszedłem do środka sprawdzić jak wygląda wnętrze. Jest całkowicie przebudowane dla potrzeb urzędu, żadnej pozostałości z kościoła, żadnej atmosfery sacrum.  

centralny plac Cazorli :


    Kiedy przejeżdżaliśmy uliczkami miasta zauważyłem, że im są wyżej położone tym są węższe. Dziwiłem się, że na niektórych dozwolony jest jeszcze ruch samochodowy. Wytłumaczyłem sobie, że takich zmotoryzowanych "obcych" to tu się raczej nie spotyka, a "swoi" muszą jakoś dojechać do domów.




uliczki Cazorli : 





tu sąsiedzi naprawdę są "bliscy" :





każda piękna chwila,
ma datę swej ważności.



nieważne, że czasami było źle,
ważne, że były też chwile piękne,
chwile, których na pewno nigdy nie zapomnimy.


podążaj za swoimi marzeniami,
 tylko one znajdą dla ciebie właściwą drogę.


wspomnienia trwają przez całe życie.