wtorek, 24 października 2017

DELFY


W ciemności obok siebie będziecie leżeli
i rozdzieli was woda płynąca i ogień bieżący rozdzieli
i rozdzielą was róże i lilie i chrząszcze i gąsienice
i ścieżki przez pola uprawne i splątane miejskie ulice
i wielkie, aż po horyzont, szerokie kartofliska
i usta, co usta całują i ręka, co rękę ściska
i przypomnienie żalu
i koral, co w oceanie ciepłym wyrósł na koralu
i kwiatowi podobna rybka w szklanym słoju
i zapach fiołków z drugiego pokoju
i obietnica kiedyś dana, kiedyś, matce ...
... i ptak, co na swobodzie żył, a umarł w klatce.

                                                 / Kazimiera Iłłakowiczówna - "Przepowiednia" /


   W jednym z poprzednich moich wpisów napisałem: "Delfy to jedno z największych i najbardziej znanych pogańskich sanktuariów starożytnej Grecji. To tutaj przy pomocy pełniącej rolę wyroczni Pytii, kapłani delficcy kierowali całym niemal życiem starożytnej Grecji."
   Dzisiaj chcę przybliżyć Wam ten temat.  może nie samych przepowiedni, wyroczni, bo o tym piszą wszyscy opisujący Delfy, ale tego co zostało z tego kiedyś pięknego i na pewno bogatego miasta. Oczywiście na tyle na ile można to zrobić przy pomocy szkiełka i oka.  

   Delfy znane z historii powszechnej zawsze kojarzyły mi się z wyrocznią pytyjską, przepowiadającą kolej wydarzeń, które miały nastąpić. Sława wyroczni była tak wielka, że jej przepowiednie miały znaczący wpływ na religię, politykę i prawa starożytnej Grecji. Z zapytaniem do wieszczki mogli się zwracać tylko mężczyźni po dokonaniu szeregu obrzędów oczyszczających i po złażeniu przepisanych ofiar.
   Nie wiem dlaczego, ale jestem sceptycznie nastawiony do wszelkiego rodzaju przepowiedni, zwłaszcza tych za które trzeba złożyć ofiarę i pewnie dlatego wybrałem wiersz Kazimiery Iłłakowiczówny, który przepowiada jedną, pewną rzecz - "w ciemnościach ... będziecie leżeli i rozdzieli was" wszystko. Taki już jestem.

   Mogłem być w tym miejscu, zobaczyć, dotknąć, sprawdzić. Nasza świetna przewodniczka, pani Oksana bardzo starała się byśmy poznali i zapamiętali to miejsce, które uważane było za pępek świata. W muzeum można zobaczyć "omphalos" - mityczny kamień wyznaczający środek ziemi. Na terenie wykopalisk znajduje się zastępujący go kamień o charakterystycznym stożkowatym kształcie. Podobno wyzwala jakąś bliżej nieokreśloną energię - nie wierzę, nie sprawdzałem.

omphalos - pępek świata :




   Poznałem i zapamiętałem przede wszystkim to co pozostało ze sławnego kiedyś miasta, a zostało tego trochę. Ja, wiadomo, w pierwszej kolejności, jak przystało na Zygmunta rozglądałem się za kolumną :



   Tych kolumn stoi w Delfach wiele i każda to pozostałość z którejś ze świątyń. Niestety nie znalazłem żadnej przypisanej konkretnie mnie. Co ciekawe, jest tu wiele kamieni na których wypisano, opisano ważne dla tego miasta wydarzenia. Całe ściany pokryte inskrypcjami. Zapisywano tu ważne dla miasta fakty, a również akty prawne czy teksty religijne.

delfickie inskrypcje :




   Jeżeli wspomniałem "ściany" to pokażę kilka na które zwróciłem uwagę. Jedne są solidne, mocne, które wytrzymały niejedno już trzęsienie ziemi, inne, również mocne, ale zarazem dekoracyjne. Te pokazane przeze mnie ściany to mury oporowe. Delfy położone są na stokach górskiego masywu Parnasu, stąd mury oporowe są budowlą niezbędną. Dodam, że Parnas to siedziba boga Apollina, patrona sztuki, przede wszystkim poezji i orszaku jego muz.

delfickie ściany :






   Powiedziałem, że Delfy były bogatym miastem. To tutaj składano bogom wota i trofea zdobyte w wojnach. Każde miasto greckie miało swoją budowlę - skarbiec, gdzie te cenne precjoza były składowane. Do dzisiaj w najlepszym stanie zachował się Skarbiec Ateńczyków. Budowlę tę wzniesiono po bitwie pod Maratonem - 490 rok pne.i tu złożono trofea zdobyte przez Ateńczyków w tej bitwie.


Skarbiec Ateńczyków :





   Najważniejszym miejscem kultu religijnego w Delfach była świątynia Apollina. Apollin to bóg poezji, muzyki i sztuk wszelakich. To we wnętrzach tej świątyni przebywała Pytia, która w wyziewach wydobywających się ze skalnej szczeliny prorokowała. Świątynia Apollina wybudowana została w VII wieku pne. a dzisiejsze ruiny to pozostałość trzeciej z kolei świątyni. Poprzednie świątynie zostały zniszczone w wyniku trzęsień ziemi. Trzęsienie ziemi spowodowało również zasklepienie skalnej szczeliny, a brak wyziewów powodujących głęboki trans Pytii położył kres sławnym przepowiedniom.
   Z pięknej świątyni o wymiarach  " 6 na 15 doryckich kolumn ", pozostały dzisiaj tylko ruiny

świątynia Apollina :



   Kiedy na świątynię Apollina patrzyłem z góry to nie wiem dlaczego, ale ten widok kojarzył mi się ze znanym mi ze zdjęć widokiem peruwiańskiego Machu Picchu. Ciekawy jestem czy ktoś z Was też ma takie skojarzenia

greckie Machu Picchu :



   Delfy, jak już zaznaczyłem położone są na stokach masywu Parnasu. W naszej wędrówce po ruinach tego miasta wspinaliśmy się coraz wyżej, a kolejnym obiektem do podziwiania był wybudowany w IV wieku pne.
a potem wiele razy przebudowywany teatr. To tutaj, zasiadający w 35 rzędach kamiennych siedzisk widzowie mogli podziwiać muzyczne i teatralne przedstawienia. Delficki teatr mógł pomieścić na widowni do 5 tys. widzów. Piękna, ogromna budowla.

delficki teatr :  



   Napisałem, że widzowie mogli podziwiać przedstawienia. Ja podziwiałem widok roztaczającej się pode mną doliny. Są piękne miejsca na świecie.

jeszcze raz teatr w Delfach : 



   W naszej wędrówce po tym starożytnym mieście natknąłem się na kamienną rynnę doprowadzającą kiedyś wodę ze źródła. Zadałem sobie pytanie - dlaczego nie wykorzystywali betonowych kształtek, przecież to mniej pracochłonne w wykonaniu, a takie kształtki można dostać np w Castoramie ? 

delficki wodociąg :



   Na samym szczycie ruin miasta położony jest stadion. Nietypowy jak na nasze wyobrażenia, bo długi na 177 metrów, a szeroki tylko na 25 metrów. Wybudowany w V wieku pne. mógł pomieścić kiedyś 6.5 tysiąca widzów. Wielokrotnie przebudowywany i odbudowywany, przyjął obecną formę po przebudowie przez Rzymian w II wieku.
   Na tym stadionie odbywały się sportowe igrzyska, organizowane tutaj podobnie jak w każdym niemal greckim mieście. Delfy to było jedno z pięciu miast greckich, gdzie te igrzyska miały charakter ogólnogrecki - panhelleński. Te pięć miast to Delfy, Korynt /Istmii/, Nemei, Ateny i najsławniejsze Olimpia od której mamy nazwę dzisiejszych Igrzysk Olimpijskich - Olimpiady. Te pięć miast dało nam też symbol olimpijski - pięć kół olimpijskich.   

stadion w Delfach :




   Do startu w zawodach trzeba się odpowiednio przygotować. Służyły temu obiekty gimnazjonu, którego resztki można w Delfach zobaczyć. To w tych obiektach młodzi mężczyźni trenowali, ćwiczyli. Tu mieściły się sale ćwiczeń, bieżnie, rzutnie, boiska do gry, łaźnie, magazyny oliwy. W gimnazjonach również nauczano i wychowywano, stąd dzisiejsza nazwa szkół ponadpodstawowych.


delficki gimnazjon :   



  Delfy, starożytność, ruiny, zwiedzanie, to wszystko dobre i pożyteczne, ale człowiek jest tak skonstruowany, że potrzebuje od czasu do czasu coś zjeść. Na głodnego żadna atrakcja nie jest ciekawa, to wtedy nie działa. Dlatego po kilkugodzinnym krążeniu wśród tych wszystkich atrakcji, ciekawostek mój wzrok spoczął na rosnących tu figach. Te ze zdjęcia są granatowe, ale spotkałem też zielone. Jedne i drugie smaczne.

figi z makiem i ze smakiem :  





zachód słońca w położonych w górach Parnasu Delfach
powie nam więcej o antycznym sanktuarium niż gruba książka :




nie wszystko można w życiu zdobyć.
trzeba raczej wybierać

                                                                                                        Safona  


uroda cieszy tylko oczy,
dobroć pięknym cię czyni.

                                                                                                         Safona 


złoto potrafi zbałamucić
nawet uczciwego człowieka

                                                                                                         Safona 


życie bez radości
jest jak podróż bez gospody

                                                                                                        Demokryt


nie staraj się zrozumieć wszystkiego,
bo wszystko stanie się niezrozumiałe

                                                                                                        Demokryt 

wtorek, 17 października 2017

ŚLADAMI APOSTOŁA PAWŁA - KORYNT


Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice
i posiadał wszelką wiedzę.
i wszelką możliwą wiarę,
tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
...
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.

Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.


                                   / Św. Paweł - List do Koryntian  13. 1-3, 12-13. / 



   
Potem opuścił Ateny i przybył do Koryntu.


  Korynt zawsze kojarzył mi się z dwoma listami Sw. Pawła do Koryntian. Natomiast  w tych listach najbardziej znanym fragmentem, myślę że się nie mylę, jest Hymn o Miłości. 
   W ten właśnie sposób postarałem się wyjaśnić dlaczego wybrałem ten, a nie inny tekst do mojego wpisu.

  Tekst Hymnu o Miłości, jako czytanie w czasie mszy św. często towarzyszy obrządkowi zawarcia sakramentu małżeństwa, ale nie tylko. Prawie dwa lata temu w swoim jak gdyby programowym poście z dnia 02-01-2016 powołałem się na śp. siostrę Judytę, która zachęcała mnie do pisania bloga. Otóż na Jej pogrzebie - msza w kolorze białym, jako pierwsze czytanie był wybrany jeszcze przez Nią Hymn o Miłości. Dotarło wtedy do mnie, że Miłość nigdy nie ustaje, a więc przezwycięża śmierć, pisaną naturalnie każdej ludzkiej egzystencji, oraz prowadzi prostą drogą do Boga.   

   Wróćmy do Koryntu. 
   Aby tam wrócić trzeba przekroczyć Kanał Koryncki, który oddziela półwysep Peloponez od reszty lądu czyniąc tak naprawdę półwysep wyspą. Kanał Koryncki łączy Zatokę Sarońską - Morze Egejskie z Zatoką Koryncką będącą częścią Morza Jońskiego. Peloponez łączy z resztą Grecji przesmyk mający nieco ponad 6 km szerokości, a opłynięcie Peloponezu to ok. 400 km. Od wieków myślano jak wykorzystać tę naturalną zdawałoby się, skróconą drogę. Były próby przesuwania statków z mniejszym ładunkiem po drewnianych balach, ale było to bardzo praco- i czasochłonne. Cesarz Neron nakazał w 67 roku przekopanie, a właściwie wykucie w skale kanału. Opracowano plany i wykonano nawet ok 20% prac, ale śmierć cesarza zniweczyła te plany.
   Rozwój techniki w XIX wieku umożliwił powrót do planów przekopania kanału. W latach 90-tych XIX wieku przy wykorzystaniu myśli sprzed prawie 2 tysięcy lat Kanał Koryncki powstał i był on obok Kanału Sueskiego przykładem dziewiętnastowiecznej sztuki inżynieryjnej.  

Kanał Koryncki :





   Kiedyś, kiedy czytałem o kanale i oglądałem jego zdjęcia nie miałem wyobraźni jaki on jest: głęboki, szeroki? Perspektywa zdjęcia tego nie pokazuje. Po prostu mała stróżka wody w rowie. Kiedy jest się na miejscu widać ogrom prac, które należało wykonać by wykuć w skale kanał długości 6343 m, głębokości wody (od lustra wody do dna) 8 m. Wysokość ścian (od lustra wody do góry 79 m, nachylenie ścian ok 75 stopni. Szerokość kanału na poziomie lustra wody to 24.6 m. Właśnie ta szerokość jest dzisiaj barierą dla nowoczesnych, dużych jednostek pływających. Mimo tego rocznie pokonuje kanał ponad 11000 statków.
   Dzisiaj przez kanał jest przerzucony most kolejowy, trzy zwykłe mosty drogowe i dwa mosty zwodzone. Z jednego z nich miałem możliwość zrobić zdjęcia.

byłem i widziałem :       





   Jesteśmy już w Koryncie, mieście które powstało i rozwijało się dzięki swemu położeniu na skrzyżowaniu dróg morskich i lądowych, na wąskim przesmyku łączącym Peloponez z resztą lądu. Miasto posiadało dwa porty, jeden nad Morzem Jońskim, drugi nad Morzem Egejskim. Było to miasto wielokulturowe i wieloreligijne, a jako miasto portowe to również i miasto grzechu - córy Koryntu.

   Kiedy Św. Paweł opuścił Ateny i przybył do Koryntu. Znalazł tam pewnego Żyda imieniem Akwila, rodem z Pontu, który z żoną Pryscyllą przybył niedawno z Italii. ... Przyszedł do nich, a ponieważ znał to samo rzemiosło, zamieszkał u nich i pracował; zajmowali się wyrobem namiotów. A co szabat rozprawiał w synagodze i przekonywał tak Żydów jak i Greków.
   Św. Paweł pracował przy wyrobie namiotów, a w szabat, w synagodze starał się głosic Ewangelię zarówno Żydom jak i Grekom. Kiedy Sylas i Tymoteusz przyszli z Macedonii, Paweł oddał się wyłącznie nauczaniu.
   Św. Paweł miał przykre doświadczenia ze swego pobytu w Filippi, Tesalonikach, Berei, czy Atenach. Nauczał tam bardzo krótko, bo spotykał się z bezwzględnym prześladowaniem ze strony tych Żydów którzy odrzucali ewangelię. W Koryncie też miał świadomość trudności jakie napotka ewangelia, którą będzie głosił. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni i z wielkim drżeniem. Mimo tych obaw pobyt apostoła w Koryncie był długi, półtoraroczny co nie znaczy, że nie było trudności. Były. Kiedy Gallio został prokonsulem Achai, Żydzi jednomyślnie wystąpili przeciw Pawłowi. Św. Paweł trwał w głoszeniu ewangelii, czuł bowiem pomoc z wysoka - w nocy Pan przemówił do Pawła w widzeniu: "przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście" 
   
   Pobyt w Koryncie zakończył europejski etap drugiej wyprawy misyjnej Św. Pawła i jego towarzyszy. Apostołowie udali się przez Efez do Syrii.
   Św. Paweł dobrze znał zagrożenia jakie czyhały na młodą gminę chrześcijańską w środowisku pogańskim, dlatego wysyłał do niej listy z których dwa są znane. Listy te zostały napisane, kiedy wspólnota koryncka już okrzepła, ale zarazem przeżywała trudności i wyzwania. Takie były uwarunkowania tego miasta i jego mieszkańców.

   Z dawnego Koryntu pozostało niewiele. Wykopaliska odsłaniają nam starożytne miasto leżące u podnóża góry wysokości 575 m. Ta góra to Akrokorynt z fortyfikacjami i ze świątynią Afrodyty, patronki kobiet lekkich obyczajów. Inna nazwa tej skalistej wyniosłości to Góra Syzyfa. Syzyf był lubiany przez bogów i był przez nich zapraszany na uczty. Jego słabością było to, że na tych ucztach podkradał ambrozję, a także opowiadał innym co się na tych ucztach dzieje. Bogowie tolerowali zachowanie Syzyfa do momentu kiedy zdradził on tajemnicę Zeusa. Został on wtedy ukarany ciężką, bezużyteczną pracą. Wszyscy chyba wiemy, że wtacza on na górę ciężki głaz, który już pod szczytem wymyka mu się z rąk i stacza w dół. Syzyf musi wtaczac go od nowa. Podobno Syzyf pracuje tak do dziś.


Akrokorynt - Góra Zeusa :




  Centrum miasta to agora, główny plac miasta, na którym toczyło się życie polityczne, religijne, a także handlowe. Wokół tego placu znajdują się najważniejsze obiekty miasta


Korynt - agora :





   Dzisiaj nad agorą dominują resztki świątyni Apollina. Jest to właściwie tylko siedem kolumn dumnie stojących jako symbol starożytnego Koryntu. Świątynię tę wzniesiono w VII wieku pne. a więc zanim Perykles rozkazał wznieść te wszystkie świątynie na Akropolu w Atenach.


Świątynia Apollina :





   Warto zwrócić uwagę na kolumny. Są one, powiedziałbym nietypowe, bo nie skłądają się z nakłądanych na siebie bębnów, ale są monolityczne, wykonane z jednego skalnego bloku.



   Pozostałości kolejnej świątyni Koryntu to świątynia Oktawii - trzy kolumny, oraz zrekonstruowany architraw, to wszystko co pozostało ze świątyni poświęconej siostrze cesarza Augusta.


świątynia Oktawii :



   Korynt miał dwa porty. Port Lechaion łączyła z miastem tzw Droga Lechaiońska, po której również dzisiaj można sobie spacerować. Przy niej znajdowały się sklepy i łaźnie publiczne.

Droga Lechaiońska :



   Jeżeli były w mieście łaźnie to musiała być woda doprowadzana ze źródeł. Jedno z nich - Fontanna Dolnej Pejrene - nazwane imieniem młodej kobiety, która wylawszy wiele łez nad ciałem zabitego syna, została zamieniona przez Artemidę w źródło - znajduje się w sąsiedztwie Drogi Lechaiońskiej. Jest to miejsce, gdzie wedle mitu Bellerofon miał okiełznać Pegaza. Niektórzy z archeologów źródło to chcą umiejscowić na Akrokoryncie, ale ja przyjmuję tę pierwszą wersję.


Fontanna Dolnej Pejrene : 




   A teraz ciekawostka. W każdym mieście powinien znajdować się posąg władcy, a wiadomo,że władcy często się zmieniają. By ułatwić sobie życie wykonywano figurę z możliwością wymiany głowy. Takie właśnie posągi można spotkać w Koryncie.    

posągi bez głowy,
lub inaczej, z wymienianą głową :



   Na naszej pielgrzymce byliśmy świadkami spotkania dwóch światów. Tego starożytnego, pogańskiego, którego przykład mieliśmy wśród tych resztek świątyń poświęconych różnym bogom, oraz świata chrześcijańskiego. W ruinach starożytnego Koryntu celebrowana była eucharystia. Tu przekazaliśmy sobie znak pokoju.

dwa światy :





wszystko mi wolno,
ale nie wszystko przynosi korzyść.
wszystko mi wolno,
ale ja niczemu nie oddam się w niewolę.

                                                                               Św. Paweł - 1Kor. 


jedyną miarą miłości,
jest miłość bez miary.

                                                                                                        Św. Franciszek Salezy 

wtorek, 10 października 2017

RÓŻANIEC  DO  GRANIC


Halo !
To Ty Matko Boża ?
To ja, mówię z ziemi, poznajesz ?

Zawsze myślałem, że różaniec 
to taki telefon podłączony
niewidzialną modlitwą do nieba.
Kiedy sypie się cichy dzwonek koralików
biorę do ręki serce, słuchawkę,
w której słyszę Twój głos.
Opowiadasz: 
o radości,
o bólu,
o chwale,
a ja, 
w garści krzyżyk 
jak numer nie wybrany zaciskam.

Wybacz mi myśli wariacki taniec.
To ziemia drży pod nogami,
lękiem po brzegi jak prochem wypełniona.
Marszczy się moje kruche życie
grzechem i piskiem sekund wypalone.
Miej cierpliwość, nie odkładaj słuchawki.
Ja Ci to wszystko Matko Boża opowiem.
Że nie tak chciałem,
nie przewidziałem,
nie przemodliłem,
że wstyd mi niedokończonych rozmów,
że nie umiałem słuchać ani patrzeć,
a trzeba tak mało.

Więc proszę.
Mów do mnie Matko Boża,
nie odkładaj słuchawki.


                              Marian Stanisław Hermaszewski - " Telefon "  



   Różaniec jest potężną bronią w walce ze złem, tak silną, że nieraz potrafi zmienić bieg historii, a tysiące świadectw i udokumentowanych cudów dowodzi jego niezwykłej skuteczności. Maryja jest Królową Polski, przez całe pokolenia opiekuje się nami, w krytycznych momentach historii zawsze była przy nas, a my przy Niej. Jako ratunek dla świata Matka Boża wskazuje modlitwę różańcową.
   Dlatego wierzymy, że jeśli różaniec zostanie odmówiony przez około milion Polaków na granicach kraju, to może nie tylko zmienić bieg zdarzeń, ale otworzyć serca naszych rodaków na działanie Łaski Bożej.
   Potężna modlitwa różańcowa może wpłynąć na losy Polski, Europy, a nawet i całego świata. Dość powiedzieć, że Maryja zawsze kieruje prośbę o częstą modlitwę różańcową, podczas każdego niemal objawienia.      
                                                                                                                     / www.rozaniecdogranic.pl /

      


   Minęło 100 lat od objawień Matki Bożej w Fatimie, a jednocześnie 300 lat od założenia pierwszej loży masońskiej, oraz 500 lat od wystąpień Marcina Lutra i narodzin protestantyzmu. Te rocznice jak w soczewce skupiają i wyrażają duchowy zamęt współczesności. Karol Wojtyła mówił przed wyborem na Stolicę Piotrową, że "stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, by szerokie kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie w pełni z tego sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem, a antykościołem, Ewangelią, a jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności. To czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysięczną kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami".   
                                                                                         / Gośc Niedzielny nr 40, 8 października 2017 /

   07 października w całej Polsce odbyła się wielka modlitwa różańcowa. W 319 kościołach stacyjnych na obrzeżach Polski podjęta została wielka modlitwa o pokój dla Polski i całego świata. Modlitwę tę prowadzono również w parafiach całego kraju, na międzynarodowych lotniskach w Polsce, raz w wielu miastach świata, gdzie akcję podjęła Polonia.
   W naszej, rzeszowskiej diecezji taka modlitwa odbyła się w czterech kościołach stacyjnych naszej diecezji: Polany, Krempna, Gładyszów, Zdynia.
   Pielgrzymi rzeszowskiej parafii farnej udali się na tę wielką modlitwę do Krempnej, gdzie w miejscowym kościele o godz. 10.30 mogliśmy wysłuchać konferencji, o 11.00 miała miejsce eucharystia, a następnie adoracja Najświętszego Sakramentu. 
   W kościele stacyjnym w Krempnej zarejestrowanych było 1382 uczestników. Miejscowy kościół jest za mały by pomieścić tylu wiernych. Większość z nas eucharystię przeżywało stojąc na zewnątrz kościoła. Ja należałem do tej większości.

msza święta w Krempnej :







wnętrze kościoła w Krempnej :




   Kościół w Krempnej pw. Św. Maksymiliana zbudowano w latach 2001-2004. Wcześniej parafii służyła zabytkowa, pochodząca z końca XVIII wieku, cerkiew pw. Kosmy i Damiana, która od kilku już lat jest w remoncie. Będzie warto ją kiedyś zwiedzić.

 zabytkowa cerkiew
obok nowego kościoła :




kilka fotek
cerkwi Św. Kosmy i Damiana :





   

   Po zakończonym nabożeństwie w kościele, mieliśmy czas na posiłek, spotkania ze znajomymi i inne. Ja wykorzystałem ten czas między innymi na zdjęcia, które zamieściłem wyżej.
   13.30 to godzina o której zaczynamy formować grupy po ok 200 - 300 osób, by przejść około 6 km do Świątkowej Wielkiej, odmawiając po drodze cztery części Różańca Świętego.


formowanie grup :



idziemy, idziemy, idziemy :









Matka Boża sprawiła,
że wyszło nam słońce :



aż się krowy zaciekawiły
- skąd tu tyle luda :



przydrożna kapliczka :



obok drogi normalne życie :



już widzimy kopułę kościoła 
w Świątkowej Wielkiej :



odmówiliśmy cały różaniec,
jesteśmy u celu :



   Dzisiejszy kościół rzymskokatolicki w Świątkowej Wielkiej, filia parafii w Desznicy, to dawniejsza cerkiew grekokatolicka wybudowana w roku 1757. Zastąpiła ona wcześniejszą, pochodzącą z końca XVI wieku cerkiew początkowo prawosławną, która zmieniła wyznanie po Unii Brzeskiej. Po Akcji Wisła świątynia w Świątkowej stała opuszczona, okradziona z ikonostasu i zdewastowana. W 1986 roku kościół został przejęty przez parafię rzymskokatolicką, przeszedł gruntowny remont i dzisiaj pod wezwaniem Św. Michała Archanioła służy ok. 250 wiernym Świątkowej Wielkiej.

ks. Józef Obłój, proboszcz
wita wszystkich pielgrzymów :



fragmenty polichromii kościoła 
w Świątkowej Wielkiej :




no, doszłyśmy.
zadowolone Dominiczka i Ewelinka :


 



   Można zadać pytanie, co tak boli przeciwników akcji różaniec, że często wręcz histerycznie protestują przeciwko tego typu akcjom? Islamscy terroryści zwani często imigrantami wysadzają się w tłumie i mordują ludzi a mimo to Europa ich broni. Natomiast, gdy grupa ludzi chce wyjść z różańcem w ręku i pomodlić się, ziemia dosłownie się rozstępuje i piekło wyziera na powierzchnię chcąc tych ludzi pochłonąć. Dziwne aczkolwiek interesujące zjawisko.

                                                                           / www.globalne-archiwum.pl  - 08 październik 2017 /