wtorek, 19 grudnia 2017

BOŻE  NARODZENIE


Dzisiaj rodzi się życie,
Dzisiaj słuchamy Jego płaczu.
Niech radością zaściela nam stoły
I niech zapach choinki
Wypełni nam dom.

Ach, to noc Jego narodzin - 
Cichnie wszystko, co głośne,
Zastygłe zdumieniem
W oczekiwaniu cudu,
Który znów się spełnia.

Podzielmy opłatek pomiędzy najbliższych,
Podzielmy między gości i samotnych,
Niech źdźbeł siana pod stołem
Dla każdego wystarczy i radości po równo
W dzień Jezusa narodzin.


                                            / Marek Zięba -  *** /




   Uroczystość Bożego Narodzenia, jak mówi sama nazwa, jest pamiątką, uobecnieniem i na nowo przeżywaniem historycznego faktu przyjścia na świat Boga w postaci ludzkiej około 2000 lat temu, by spełnić oczekiwania, tęsknoty i nadzieje całej ludzkości. 
   Boże Narodzenie to święto, które z natury swej ma charakter czysto religijny. Nadawanie mu innego charakteru, niereligijnego, nie jest przeżywaniem święta Bożego Narodzenia, lecz spłyceniem jego treści i pozbawieniem go nadprzyrodzoności.
   A zatem dzień Bożego Narodzenia to nie tylko spotkanie przy stole wigilijnym, śpiewanie kolęd, opłatek, choinka, prezenty, zwyczaje, tradycja, ale przede wszystkim spotkanie nieba z ziemią, Boga z człowiekiem, oraz zjednoczenie Stwórcy ze stworzonym na Jego obraz i podobieństwo człowiekiem jako przybranym dzieckiem. Mówi się często, że jest to święto rodzinne, święto Bożej Miłości, święto braterstwa; owszem, ale przede wszystkim jest to przypomnienie prawdy, że człowiek jest powołany do nadprzyrodzoności, do nieba, że człowiek, mający godność Dziecka Bożego, jest przeznaczony do uczestniczenia w życiu samego Boga. 
                                                                                                           / za Grzegorz Bernard Błoch  OFM /

   Powyższe kilka zdań mówią o Bożym Narodzeniu więcej niż ja mógłbym powiedzieć.
   Ograniczę się więc tylko dom kilku zdjęć z Betlejem, z Bazyliki Bożego Narodzenia, którą miałem możliwość już dwa razy nawiedzić  


Bazylika Narodzenia w Betlejem :




wejście do bazyliki :
widzimy antyczne nadproże okazałego wejścia,
łuk średniowiecznego wejścia
i dzisiejsze wejście :



wysokość dzisiejszego wejścia : 



wnętrze bazyliki :



prawosławny ikonostas nad miejscem narodzenia :
w prawym dolnym rogu oświetlone
wejście do Groty Narodzenia :



miejsce w którym narodził się Jezus
oznaczone jest srebrną gwiazdą :





witraż w kościele Św. Katarzyny Aleksandryjskiej :
/ obok Bazyliki Narodzenia /



obrazek z internetu :



życzę Tobie :





Radosnego oczekiwania i gotowości
na przyjęcie Bożego Syna do swego życia,
mocy Ducha Świętego, który pomoże nam
uwielbiać Boga i zasiewać ziarno pokoju
wśród wszystkich naszych bliskich.

                                                                                                             Zygmunt



wtorek, 12 grudnia 2017

BYŁ  MIKOŁAJ


Od rana Mikołaj nietęgą miał minę
Jak wiecie prezenty dostarcza kominem,
A dzisiaj przed świtem coś złego się stało,
Chciał wejść poprzez komin lecz coś się zatkało. 

I utknął biedaczek, Mikołaj nasz święty
W kominie wraz z workiem, gdzie nosi prezenty.
Tam dzieci czekają i czas szybko płynie,
A święty nie przyszedł bo siedzi w kominie.

Mikołaj się zsapał i strudził niemało
Nim z tego komina wyjść mu się udało. 
Popatrzył na siebie i zrzedła mu minka,
Bo brzuch mu zwiększyła zjedzona wędlinka.

Kiełbaski, pasztety ... masełko też było.
Siedziałem i jadłem i mi się przytyło.
Do dzieci już elfy roznoszą prezenty,
A święty nasz ostrą dietą zajęty.

Trenuje przysiady, trenuje podskoczki,
W lusterku ukradkiem ogląda swe boczki,
I woła - jo ho ho - z jakiej to przyczyny
podarki mam nosić dzieciom przez kominy.

Więc zmieniam zasady, zapadła już klamka,
Od dziś będę wchodził przez dziurkę od zamka.


                                            / Rafał Lasota - "Kłopoty Świętego Mikołaja " /




   Tydzień temu mieliśmy ten wieczór i tę noc, jedyne w roku, kiedy to każdy z nas, od tych najmłodszych do mających już swoje lata dziadków - co tam dziadków. do pradziadków, stara się pokazać z jak najgrzeczniejszej strony, bo przychodzi kto? - Święty Mikołaj. A wiadomo, Święty Mikołaj przychodzi tylko do grzecznych ... Chciałem napisać "grzecznych dzieci", a tu ma być również o pradziadkach.
   Zaskarbił sobie ten Święty u nas nie tylko pamięć, ale wiele, wiele więcej, bo i modlitwę, życzliwość, radość, a także trochę bojaźni - bo czy ja naprawdę tak do końca byłem grzeczny?

   Pamiętam z dzieciństwa, kiedy na kilka dni przed wspomnieniem tego świętego pisaliśmy do niego listy, oczywiście były one, te listy, zawsze z rysunkiem. Rysunki moje, starszego brata i młodszej siostry może w szczegółach czymś się różniły, ale motyw główny był ten sam i taki sam. Święty mikołaj zawsze ubrany był w ornat z "wyhaftowanym" krzyżem (wtedy obowiązywał ornat "rzymski", który bardzo łatwo było narysować) i szpiczastą czapkę (infułę) też z krzyżem. Święty ciągnął sanki na których w schodkowej piramidzie ułożone były paczki-pudełka z podarkami. Teraz to się zastanawiam skąd ten pomysł tych równo ułożonych na sankach prezentowych pudełek. Przecież zawsze dostawaliśmy, pod poduszkę oczywiście, podarki luzem, ewentualnie w papierowej torebce - plastikowych reklamówek jeszcze wtedy nie znano. Mogę tylko podejrzewać, że pomysł takiego przedstawienia Świętego Mikołaja  wynieśliśmy z ochronki prowadzonej przez Siostry Służebniczki, do której po kolei chodziliśmy. 

   Tak przedstawiałem Świętego Mikołaja, kiedy byłem wiele, wiele lat młodszy. A jak dzieci dzisiaj przedstawiają tego świętego ?


   Bardzo ładny rysunek. Święty Mikołaj idzie przez zaśnieżony świat i składa podarunki pod pięknie ustrojoną choinką. Tylko dlaczego ta choinka stoi jeszcze w lesie? Skąd pomysł, że w lesie? Widzę jeszcze inne zimowe drzewa, a dom do którego Święty powinien dojść majaczy gdzieś w oddali, bardzo daleko, oświetlony światłem księżyca. 
   No, ale co autor miał na myśli to ja do końca nie wiem, on miał swoją, być może tylko dla niego zrozumiałą wizję. Jeszcze raz brawa dla autora.

   Kiedy patrzę na przedstawiony wyżej rysunek to ten Mikołaj jest trochę inny niż moje dziecięce, wyrysowane wtedy wyobrażenia. Podejrzewam, że ma czerwony kubraczek i czerwoną czapkę z pomponem.

   Na kilka dni przed dniem Świętego Mikołaja zauważyłem w internecie, może niezbyt szeroką akcję "protestu" przeciw kubraczkowemu mikołajkowi :


                                                                                                                             / zdjęcie z internetu/


   Czy ta akcja przyniosła, przyniesie jakiekolwiek rezultaty ? Zobaczymy.

   Cieszę się u Świętego Mikołaja jakimiś specjalnymi względami, pewnie jestem grzeczny. Dostałem od Niego kilka narysowanych przez dzieci z pierwszej klasy rysunków.


rysunki podobne do poprzedniego,
ale pojawił się renifer,
zapewne Rudolf :






ten reniferek jakiś taki smutny
- Św. Mikołaj gdzieś się zagubił :


Święty Mikołaj do domu wchodzi
najczęściej przez komin :







































w tym domu specjalnie palą w kominie,
by Mikołaj nie miał wątpliwości gdzie wejść :



Św. Mikołaj owszem,
ale rola renifera też ważna.
jaki tu reniferek zadowolony : 








































moja pierwsza myśl to
- renifer wpycha podarki w komin.
a przecież są to sanie :







































tutaj bardzo ładnie przedstawiono 
dzieci czekające i witające Świętego Mikołaja :







































Święty Mikołaj czasem rezygnuje z komina
 i wchodzi przez okno :







































ten rysunek bardzo mi się podoba.
Święty Mikołaj, kochający wszystkie dzieci,
schodzi z nieba na ziemię
nie na saniach, nie na reniferze,
ale w czerwonym sercu :







































   Mikołaj może być różnie wyobrażany. Jako Święty Mikołaj w ornacie i infule, lub jak od czasu coca-coli, jako krasnal w czerwonym kubraczku. Może sam rozdawać podarki, lub mieć do pomocy aniołki. Czasem sam ciągnie sanie z podarkami, a czasem pomaga mu w tym renifer.

   W ostatnim "Gościu Niedzielnym" z 10 grudnia spotkałem takiego oto Świętego Mikołaja :

                                                                                                      / reprodukcja z Gościa Niedzielnego /

   Mój wnuczek zapytał: "dlaczego Święty Mikołaj nie jedzie na saniach, tylko ma kółka od roweru ? "

   I bądź tu mądry. Dlaczego ?




wtorek, 5 grudnia 2017

WE  DWORZE


Śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju,
Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju,
Stał dwór szlachecki, z drzewa, lecz podmurowany;
Świeciły się z daleka pobielane ściany,
Tym bielsze, że odbite od ciemnej zieleni  
Topoli, co go bronią od wiatrów jesieni.
Dom mieszkalny niewielki, lecz zewsząd chędogi 
I stodołę miał wielką i przy niej trzy stogi
Użątku, co pod strzechą zmieścić się nie może;
Widać, że okolica obfita we zboże,
I widać z liczby kopic, co wzdłuż i wszerz smugów
Świecą gęsto jak gwiazdy, widać z liczby pługów
Orzących wcześnie łany ogromne ugoru,
Czarnoziemne, zapewne należne do dworu,
Uprawne dobrze na kształt ogrodowych grządek;
Że w tym domu dostatek mieszka i porządek,
Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza,
Że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza.


                                                / Adam Mickiewicz - " Pan Tadeusz "   fragment /     




   Kiedy, kilka tygodni temu pisałem post o dworku Marii Konopnickiej w Żarnowcu, przyszła mi myśl by napisać o dworze w Chorowicach. 
   Co to są i gdzie leżą Chorowice? To mała wioska leżąca w gminie i w parafii Mogilany. A Mogilany leżą blisko Krakowa, na trasie do Zakopanego.

Jeszcze kiedy byliśmy małymi, a potem już trochę większymi,podrastającymi dziećmi, wiedzieliśmy z jej opowiadań, że nasza mama urodziła się "we dworze". Może nie do końca, ja przynajmniej, wiedziałem co to jest dwór. Z opowiadań mamy wyłaniał mi się wspaniale położony, z sadzawką, ogrodem, parkiem, piękny dom w którym mieszkali państwo. W parku znajdowała się dworska kaplica do której w czasie nabożeństw majowych starsi bracia mamy wpuszczali uzbierane wcześniej chrabąszcze, mając potem radość widząc jak zebrani tam ludzie oganiają się od natrętnych owadów. Ten znany mi tylko z opowiadań mamy dwór, wyobrażałem sobie przynajmniej taki jak łańcucki pałac.

  
   Nasza mama też nie do końca pamiętała jak ten jej dwór wygląda, bo opuściła Chorowice w wieku siedmiu lat, kiedy zmarł jej ojciec Jan i została dalej wychowywana przez babcię mieszkającą w Sokołowie Młp. Mama naszej mamy Aniela zmarła gdy mała Marysia miała roczek. Mama odwiedziła Chorowice jeszcze raz, kiedy przed zamążpójściem potrzebny jej był akt chrztu. Odwiedziła wtedy -1943 rok, parafię w Mogilanach i swoją chrzestną matkę Jadwigę Doboszyńską.

   Kiedy w 1966 roku rozpocząłem studia na Politechnice Krakowskiej, powrócił temat Chorowic oraz dworu. Na wiosnę 1967 mama i trójka mojego rodzeństwa przyjechali do mnie do Krakowa i wybraliśmy się na grób dziadka Jana w Mogilanach i do pobliskich Chorowic.

Mogilany - grób dziadka Jana Pająka :




  Kiedy z Mogilan doszliśmy do dworu w Chorowicach, zaskoczenie mamy było całkowite. Z dzieciństwa pamiętała dwór państwa Doboszyńskich jako coś dużego, pięknego, a zobaczyła całkiem nieduży dom - ganek, i po dwa okna z każdej strony. Z sadzawki został tylko mały dołek zarośnięty pokrzywami. Pozostało jeszcze kilka dużych drzew parkowych. Żaden to Łańcut, żaden pałac. Mama skomentowała: "taki dwór, taki dom to ma Mania Zdebka w Sokołowie". W budynku dworu mieściła się szkoła.

dwór naszej mamy :



w parku zachowała się neogotycka kaplica :



   Dopiero teraz dowiedzieliśmy się, że z tym urodzeniem się i wychowaniem mamy "we dworze" to nie jest do końca tak jak się nam wydawało. We dworze mieszkali państwo. /Państwo Doboszyńscy w chorowickim dworze mieszkali tylko w lecie, na zimę przenosili się do mieszkania w Krakowie/. Rodzice mamy, ojciec był zarządcą dworu, mieszkali w czworakach.

to tu urodziła się i mieszkała
do siedmiu lat nasza mama
/okno z lewej strony/



   Czworaki - mamy mieszkanie podczas naszej bytności było zamieszkałe. Zastukaliśmy do "nowych" lokatorów. Starsza pani, gdy mama przedstawiła się jako córka Jana Pająka, od razu mówi - "Stasia?", mama odpowiada - "nie", -"śmiejąca się Marysia?", - "tak".
   Radosne było to spotkanie po trzydziestu kilku latach. Pani, której imienia i nazwiska nie zapamiętałem opowiadała nam o naszym dziadku Janie, którego my nie znaliśmy wcale, a mama tylko trochę pamiętała.

spotkanie po latach :



   Grób dziadka Jana i "mamy dwór"odwiedzaliśmy od tej pory wielokrotnie. Początkowo przy okazji moich, a potem brata Antka studiów w Krakowie. Później dorobiliśmy się dzieci - już prawnuków dziadka Jana, samochodów i te wyjazdy do Chorowic to były taką integracją rodziny a zarazem lekcjami historii rodzinnej.

rodzina Franka :




rodzina Henka :




rodzina Zygmunta :




kaplica dworska trzyma się całkiem, całkiem :



dwór się zmienia,
zmieniają się również jego właściciele :




a czworaki popadają w ruinę :





   Dzisiaj sytuacja chorowickiego dworu jest już zupełnie inna. Nowi właściciele podjęli rewitalizację opuszczonych obiektów - przywrócono im drugie życie.