KORDOBA - La Mezquita
Zalotne Cyganki pośród koronek Maurów;
Wieczny ornament, z którego tutaj kolumnady
Biorą swą niewzruszoność, muzykę i mitrydat.
I to nieustanne w nich pragnienie miłości
Przy mężczyźnie tulącym ich ciała do rana,
Jakby wciąż za mało im było nieba nad głową.
I wracające z karminem wieczoru niespełnione,
W jedynej nam tutaj wspólnej mowie, tęsknocie,
Jakby skarga i cierpienie nie były też drogą.
Roześmiane Cyganki wśród koronek Maurów,
Preciosa, falbany i tańczący powab Kordoby.
Pulsująca krew, wdzięczna iluzja przemijania
Marek Sienkiewicz - " Powrót nad Gwadalkiwir "
W poprzednim moim poście zaznaczyłem, że jestem już w Kordobie. Dzisiaj pragnę zatrzymać się przy Wielkim Meczecie, dzisiaj częściowo przebudowanym na barokowo-renesansową katedrę. Ta olbrzymia budowla ( 180 x 130 m ) to perła średniowiecznej religijnej architektury islamu. Jest to największy były już meczet w Europie. Większym jest tylko ten w Mekce. Setki opisów, dziesiątki filmów pokazują swoisty las ponad 800, wykonanych z marmuru, granitu i jaspisu, kolumn. Tysiące zwiedzających codziennie przechodzi przez wejściową bramę by czekając w długiej kolejce móc przekroczyć progi La Mezquity.
Dachy i wieża katedry, z daleka widoczne, górują nad starówką Kordoby.
Budowę Wielkiego Meczetu - La Mezquita de Cordoba rozpoczął w 786 roku pierwszy emir Kordoby na miejscu dawnego chrześcijańskiego kościoła z czasów dominacji Wizygotów. Każdy kolejny władca muzułmański. początkowo emiratu, później kalifatu, dobudowywał nową część świątyni. Najpiękniejsze elementy świątyni pochodzą z czasów panowania kalifa Hakama II (lata 961-976). Z tego okresu pochodzi między innymi mihrab - nisza wskazująca modlącym się kierunek Mekki.
Każdy meczet posiada minaret - wieżę z której muezin pięć razy na dobę wzywał wiernych do modlitwy. Minaret Wielkiego Meczetu w Kordobie dzisiaj jest "opleciony" konstrukcją katedralnej wieży-dzwonnicy Nie przypomina oryginalnego minaretu.
Na szczycie katedralnej wieży stoi figura Archanioła Rafała - patrona Kordoby.
Jak już zaznaczyłem Wielki Meczet to ogromna budowla. Aby się do niej dostać. musieliśmy obejść strzegące jej obronne mury.
Kiedy obchodziliśmy mury Wielkiego Meczetu zastanawiałem się gdzie jest do niego wejście, Z jednej strony były tylko surowe mury, z drugiej, dużo ozdobniejszej były wejścia, ale albo zamknięte - sprawdzałem, albo w remoncie.
Jeżeli zwrócimy uwagę na te wszystkie zdobienia murów, obramowań wejść i okien to możemy tylko podziwiać kunszt dawnych rzemieślników. Ile ta praca wymagała dokładności, czasu, cierpliwości i oczywiście fachowości. Można chyba powiedzieć, że to już nie rzemieślnicy, ale artyści tutaj pracowali.
Kiedy idąc za tłumem turystów żądnych zobaczenia tego cudu, wpisanego na Światową Listę Dziedzictwa Kultury, przeszliśmy przez wejściową bramę, myślałem, że znajdę się wewnątrz meczetu-katedry. Okazało -się, że weszliśmy na dziedziniec drzewek pomarańczy - Patio de los Naranios. Podobno największe patio w Hiszpanii - 6500 m2. To tutaj kiedyś dokonywano rytualnych ablucji przed wejściem do meczetu.
A na dziedzińcu ogromna, na szczęście szybko przesuwająca się kolejka do wejścia. Zaznaczyć muszę, że do tej kolejki można się ustawiać po wcześniejszym odstaniu swojego w kolejce po bilety, a ta mimo kilku kas i biletowego automatu nie przesuwała się tak szybko.
Mając w ręku bilet weszliśmy do meczetu, a dzisiaj katedry. To wszystko co słyszałem, widziałem na filmach, to tylko zapowiedź tego co zobaczyłem. Las kolumn i dwukolorowych łuków widziany na żywo naprawdę, jak mówi młodzież, powala. Jest ich podobno ponad 800, mimo że kiedyś ktoś naliczył ich tylko niewiele ponad 500.
Daliśmy sobie 45 min czasu na zwiedzanie, umawiając się przy wyjściu. Zacząłem buszować po rozmieszczonych przy zewnętrznych ścianach kaplicach Po godzinie, kiedy się zdzwoniliśmy okazało się, że za nami dopiero mała cześć tej ogromnej świątyni. Spotkaliśmy się przy wejściu do mihrabu. W tym meczecie to nie jest typowa wnęka czy nisza, ale oddzielona od reszty świątyni łukowatym wejściem, ładnie zdobiona kaplica. Kordobański mihrab z racji swego nietypowego rozwiązania jest ciekawostką architektoniczną, ale nie można wejść do jego wnętrza. Pozostają tylko zdjęcia.
Mihrab, kolumny, łuki, to wszystko świadczy o wielkim kiedyś meczecie, ale jest to teraz katolicka katedra. O jej katolickości świadczą ustawione przy filarach małe ołtarze, czy rozmieszczone po obwodzie świątyni liczne kaplice.
W katedralnej zakrystii znajduje się małe katedralne muzeum. Ze zgromadzonych tutaj zbiorów na uwagę zasługuje olbrzymia złoto-srebrna monstrancja, piękny krucyfiks z kości słoniowej i inne paramenty liturgiczne.
Wędrując, oglądając, podziwiając zapomniałem o właściwej katedrze. Leszek, kiedy się spotkaliśmy zapytał: "widziałeś ten duży kościół w środku?". Nie widziałem.
Kiedy mówimy o lesie kolumn tego meczetu, to jest tak w rzeczywistości. Trzeba jak gdyby przez nie się przedrzeć by dojść do "wbudowanego" centralnie katedralnego kościoła. Piszę wbudowanego, bo kiedy Kordobę odbito z rąk muzułmanów, wyburzono centralną cześć meczetu i wbudowano barokowo-renesansową katedrę z pięknymi sklepieniami, ciekawymi stallami pod chórem. Kiedy stoimy w głównej nawie katedry, widzimy po bokach kolumny byłego meczetu.
Wędrując po tym kiedyś meczecie, a teraz katolickiej katedrze ma się wrażenie ogromu tej budowli. Natomiast znalezione gdzieś w internecie zdjęcie świątyni z lotu ptaka daje właściwe wyobrażenie o całości tej świątyni.
Na koniec kilka myśli o czasie, historii, przemijaniu :
każdy dzień jest kawałkiem historii,
nikt nie jest w stanie opowiedzieć jej do końca.
czas nie daje odpowiedzi,
on tylko stawia kolejne pytania.
nie biegnij za szybko przez życie,
bo najlepsze rzeczy zdarzają się nam wtedy,
gdy najmniej się ich spodziewamy.
fotografia stanowi dokument zanurzenia ludzi w czasie.