wtorek, 16 maja 2017

PRANIE


Powiedziałeś, mam brudne marzenia,
nic nie szkodzi, to pranie zrobię,
zamoczę, odplamię, wygniotę,
niech wymięknie w tej zimnej wodzie.

Powyciągam je trochę za rogi,
strzepię, spadną z obłoków na ziemię,
ale nie dam nikomu podeptać
i na inne ich nie wymienię. 

Rozwieszę je nawet na sznurku,
wiatr owieje, słońce osuszy,
ale nie rób mi prania mózgu,
ja naprawdę mam czystą duszę.


                               Hanna G. - " Pranie zrobię "



   Jaki wiersz może kojarzyć się z praniem ? Oczywiście Marii Konopnickiej " pucu, pucu, chlastu, chlastu
                                                                                                                  nie mam rączek jedenastu
                                                                                                                  tylko mam dwie rączki małe
                                                                                                                  lecz do prania doskonałe " 

   Ten wierszyk powinniśmy znać wszyscy, ale ja wybrałem inny. Dlaczego ? Bo jest inny, taki nietypowy, bo i pranie o którym chcę napisać było po mojemu nietypowe.
   W ostatnim poście pisałem o spotkaniu na drodze w dalekiej Gwatemali. Dzisiaj też do Gwatemali wracam. Wracam do miejsca którego sam nigdy bym nie znalazł, ale wskazał go nam miejscowy kierowca, który wtedy nas wiózł. Widział on nasze zainteresowanie wszystkim co po drodze można zobaczyć, co można fotografować i w jakiś sposób akceptował te nasze zainteresowania. W którymś, znajomym sobie miasteczku z własnej inicjatywy zjechał z głównej ulicy i podwiózł nas do miasteczkowej pralni, łaźni, a może jeszcze inaczej to miejsce trzeba nazwać.  


stromą ulicą zjechaliśmy w dół :



wygląda to na przystanek miejskiej komunikacji,
spotkaliśmy tu kobiety z wielkimi tobołami :



dochodzą kolejne "toboły" :



   Te spotkane "toboły" to było mokre, ciężkie pranie, które trzeba, miejskim autobusem, czy taxi, zawieźć do domu. Kiedy podjechaliśmy trochę dalej,za zakrętem pokazał się nam betonowy basen wybudowany na małej, przepływającej przez miasteczko rzeczce. 

a w basenie wielkie pranie : 



kobiety stoją w wodzie, lub klęczą na betonie
i piorą, piorą, piorą




  kobiety piorą, 
a mężowie, może tylko niektórzy, siedzą pod ścianą i czekają 
by potem całe to pranie załadować na taczki i zawieźć do domu :  




ta pralnia jest specjalnie przygotowana,
są betonowe tarki :






mama praczka z małym pomocnikiem na plecach :



jak jest tak dużo wody to należy ją wykorzystać.
obok pralni jest również łaźnia : 



no i po wszystkim ...



wykąpane mogą teraz pozować fotoreporterowi z Europy : 




a to cała żeńska część rodziny.
wykąpane, przebrane, mokre ciuchy suszą się na trawie 
tylko co tu robi ta blada twarz ?



zostały mi portreciki :







     


                            - Czemu płaczesz ?
                            - Nie płaczę.
                            - Przecież widzę. Płaczesz.
                            - Nie. Tylko lecą mi łzy.
                            - Płaczesz.
                            - Nie, to moje serce robi pranie i po prostu teraz wylewa wodę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz