SANKT PETESBURG
- Kronsztad
- Lewaszewskoje
Czy to ty żegnałaś cichym szelestem matkę i córkę
"maty i dońka upokoiłyś odnoho dnia".
Jaka ich tajemnica nigdy nie będzie nam znana ?
I nie mogłaś uchronić cerkiewnego dzwonnika
uciekającego przed złymi mocami.
Któż o nim wspomni dziś? "Wiczna jomu pamiat".
Ani tej cerkwi kamiennej ze srebrzystą kopułą
i cudownym śpiewem "Boh sia rożdaje ...".
I tylu innych bielejące kości widzisz z góry
ukryte litościwą dłonią czasu minionego.
Niech spoczywają w pokoju patrząc na ciebie
Mykoła, Josyf, Mychajło, Hanuncia, Pawło, Hrynciu Iwanycha.
"Wiczna jim pamiat".
I nasza pamięć o nich niech trwa.
/ Małgorzata Kurek - " Grusza " fragment /
W któryś z ostatnich dni naszego pobytu w Sankt Petersburgu o. Tomasz zapowiedział: "jutro zaliczamy Kronsztad, no i może coś jeszcze". Kronsztad nie zrobił na mnie wrażenia, ale to "coś jeszcze" wyraźnie mnie zaciekawiło. Znając o. Tomasza od razu wykreśliłem słówko "może". Jeżeli o. Tomasz ma coś na myśli to znaczy, że to będzie na pewno.
Czemu Kronsztad mnie nie zaciekawił? Moje skojarzenie było jedno - układ wysokości Kronsztad.. Na pierwszym roku moich studiów mieliśmy geodezję i ćwicząc niwelację zawsze musieliśmy pamiętać do którego układu się odnosimy, do Adriatyku czy do Kronsztadu. Wtedy w Polsce obowiązywały te dwa, a może jeszcze trzeci - Amsterdam, układy wysokości. Te różne układy wysokości to były jeszcze pozostałości po rozbiorach, teraz podejrzewam, że obowiązuje już tylko jeden - nie mam z geodezją już nic wspólnego. To właśnie z powodu geodezji Kronsztad mnie początkowo nie zaciekawił.
Kronsztad - Sobór Morski
Kronsztad to baza Rosyjskiej Floty Bałtyckiej, silnie ufortyfikowany port morski, stocznie, arsenały. Położony jest na wyspie Kotlin w Zatoce Fińskiej. Zawsze bronił od strony morza stolicę Rosji Petersburg. Dzisiaj mimo że to tereny wojskowe można tam wjechać i zobaczyć perełkę architektury cerkiewnej jaką jest Sobór Morski.
Napisałem wyspa, a można wjechać? Tak, można po usypanych groblach łączących wyspę z oboma brzegami Zatoki Fińskiej. Grobla , wiadomo jest przeszkodą na drodze statków i okrętów. Aby tę przeszkodę zniwelować, na pewnym odcinku droga biegnąca groblą schodzi do tunelu przebiegającego pod dnem zatoki. Zawsze można znaleźć rozwiązanie.
Kronsztad - wnętrze Soboru Morskiego
Dlaczego kronsztadzki sobór nazywamy "Morskim"? Bo wszystko co na tej wyspie się znajduje związane jest z morzem, z marynarzami, z flotą morską, z obroną od strony morza, z wojnami toczonymi na morzu.
Warto poczytać o marynarzach z tej floty, o ich roli w rewolucjach tak roku 1905-06, jak i rewolucji lutowej i rewolucji październikowej roku 1017, a także o ich antybolszewickim powstaniu w 1921 roku.
Naszym celem głównym w Kronsztadzie był wspomniany i pokazywany na moich zdjęciach Sobór Morski. Powiedziałem o nim "perełka", bo tak nazywam obiekty na które zwracam szczególną uwagę. Poza soborem jest wiele innych ciekawych, związanych z tą fortecą obiektów, ale ze zdjęciami byłem ostrożny. Nie chciałem aby ktokolwiek mógł podejrzewać mnie o szpiegostwo
Na ląd wróciliśmy groblą łączącą wyspę z przeciwległym brzegiem.
Kronsztad - Sobór Morski
wnętrze kopuły
Wracaliśmy w stronę Petersburga. O. Tomasz nadal był tajemniczy, nie chciał nam zdradzić co jeszcze ma dla nas dzisiaj.
W pewnym momencie przy drodze, za rowem pojawił się wysoki drewniany, pomalowany na zielono płot.Odgradzał jakiś zarośnięty lasem teren, duży, bo chwilę jechaliśmy obok niego. Zatrzymaliśmy się przy bramie. Na drewnianej furcie przybita tabliczka wyjaśniła nam wszystko. To był Lewaszewski Cmentarz - miejsce, gdzie w latach 1937-1938 zamordowano i pochowano, zacierając ślady grobów, 40485 ofiar politycznych represji, stalinowskiego terroru.
Weszliśmy za bramę. Po prawej stronie budynek mini muzeum, które zostawiamy na potem. Przed nami na rusztowaniu "dzwon pamięci". Przypomina mi się dzwon w Katyniu.
Pomodliliśmy się w intencji o spokój duszy pochowanych tutaj osób.
Każdy z nas poruszył serce dzwonu. Byliśmy tu chyba sami i kiedy dzwon się odezwał, jego głośny, ginący gdzieś w gęstwinie lasu przed nami, smutny ton, sprawił, że poczułem ciarki na plecach. Byliśmy na cmentarzu, wiedziałem już o tym, ale przecież nigdy cmentarz tak mnie nie przytłaczał.
Podeszliśmy w stronę ściany lasu. Przywitał nas duży drewniany krzyż, pod nim kamienny ołtarz, a za nim....
Tego nie przewidziałem w żadnych moich wyobrażeniach o cmentarzu. To był las. Nie las krzyży, tylko normalny, w większości świerkowy las, a każdy pień pełnił rolę nagrobka. Moja pierwsza reakcja była dla mnie typowa. Wyciągnąłem aparat i zacząłem robić zdjęcia.
To było coś niesamowitego. Na każdym drzewie, różnego rodzaju, blaszana, porcelanowa, emaliowana, czasem tylko zafoliowana papierowa tabliczka z imieniem, nazwiskiem i często zdjęciem osoby która tu na tym miejscu została pozbawiona życia i skrycie pogrzebana. Bardzo często podane były dwie lub trzy daty - urodzony, aresztowany, rozstrzelany, rehabilitowany. Niektóre tabliczki były rozbudowane do formy kapliczki. Między drzewami w wielu miejscach stały małe pomniki, lub tylko krzyże. Stały też oficjalne duże pomniki poświęcone konkretnej narodowości, w tym też Polakom.
Powiedziałem, że zacząłem robić zdjęcia. Tak, Zacząłem, ale nie dało się tego kontynuować.
Wchodząc w ten las - cmentarz ogarniała mnie coraz bardziej boleść i zarazem bojaźń. - co potrafi zrobić człowiek drugiemu człowiekowi.
Przyszły mi wspomnienia z Rwandy, którą odwiedziłem kilka lat po ludobójstwie z 1994 roku i zdjęcia z tamtego czasu znalezione gdzieś w internecie.
Usiadłem samotnie w modlitewnej ciszy.
Weszliśmy też do domku-muzeum. W gablotach znajdowały się kopie dokumentów zdjęcia, oraz informacje o tym cmentarzu.
Powiedziałem, że zacząłem robić zdjęcia. Tak, Zacząłem, ale nie dało się tego kontynuować.
Wchodząc w ten las - cmentarz ogarniała mnie coraz bardziej boleść i zarazem bojaźń. - co potrafi zrobić człowiek drugiemu człowiekowi.
Przyszły mi wspomnienia z Rwandy, którą odwiedziłem kilka lat po ludobójstwie z 1994 roku i zdjęcia z tamtego czasu znalezione gdzieś w internecie.
Usiadłem samotnie w modlitewnej ciszy.
Weszliśmy też do domku-muzeum. W gablotach znajdowały się kopie dokumentów zdjęcia, oraz informacje o tym cmentarzu.
" chciałbym Was wszystkich nazwać po imieniu "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz