wtorek, 27 sierpnia 2019

ANDALUZJA  17

RONDA  -  Nowy Most


Tylko ten most zawieszony
Między pierwszą a drugą sekundą,
Między pierwszym a ostatnim krzykiem,
Między ziemią a niebem,
Ogniem i wodą
Jawą i snem
Ten most.
Tylko przejść. 

                        Ludmiła Mariańska  -  ***



    Zapowiedziałem w poprzednim moim poście, że następnym tematem będzie Nowy Most - Puente Nuevo w Ronda. Mówią, że jest to jeden z najpiękniejszych mostów świata, a na pewno jeden z najczęściej fotografowanych w Europie.
   Z tym fotografowaniem, to jak żartowaliśmy, na pewno przegra z rzeszowskim mostem im. Tadeusza Mazowieckiego. Nasz rzeszowski most by przekroczyć 40-to metrowy Wisłok, sam ma aż 400 metrów długości. Jako ciekawostka na skalę europejską na pewno kiedyś wygra z mostem z Ronda.  

     Ronda to pięknie położone, nieduże miasto leżące około 100 km na północ od Malagi. Liczy niewiele ponad 35 tys mieszkańców. Od południowej strony tereny miasta opadają stromym, dochodzącym do 100 m wysokości skalnym urwiskiem, a całe miasto przedzielone jest pięknym wąwozem Tajo de Ronda na dwie podstawowe dzielnice.





    Skalny klif jest doskonałym miejscem widokowym. Rozciąga się stąd piękny widok na położoną u stóp równinę z oliwkowymi gajami i zamykającymi horyzont górami. Jednym z takich widokowych punktów jest Balcon del Cono. W stojącym tu ażurowym pawilonie spotkaliśmy harfistkę grającą na elektrycznej harfie. Kupiłem sobie płytkę z nagranymi przez nią utworami.




   Takich muzykujących artystów zarabiających na sprzedaży swoich nagrań można spotkać więcej. Płytkę z nagraniami tego gitarzysty też mam:

     

   Piękna panorama z Balcon del Cono ma swoją wartość. Muzyka i piosenki ulicznych wykonawców też mają swoją wartość, ale my idziemy do sławnego mostu. 
   Widzimy potężne skalne urwiska i zawieszone nad przepaścią tzw. wiszące domy - casas colgades
    



    Powoli otwiera się widok na opisywany w każdym przewodniku most.
    Nowy Most - Puente Nuevo góruje nad ogromnym wąwozem Tajo de Ronda, którego dnem płynie niewielka rzeczka Guadalevin. Most jest przykładem XVIII-wiecznej sztuki inżynierskiej. Oddano go do użytku w 1793 roku po trwającej z przerwami 34 lata budowy. Ma prawie 100 m wysokości i tworzą go dwa potężne filary z podwójnym łukiem pośrodku, oraz po jednym pojedynczym po każdej ze stron. Nad górnym, centralnym łukiem widać nieduże okno wkomponowanego w budowlę pomieszczenia. Kiedyś spełniało ono rolę więzienia, z którego trudno było uciec, a dzisiaj ma w nim siedzibę mała wystawa historii mostu





    
    Przewędrowałem na drugą stronę mostu by z innej perspektywy zobaczyć tę sławną budowlę. Tu można zobaczyć zarówno piękno jak i grozę wąwozu Tajo.







    Górą przez most przebiega ulica łącząca dwie główne dzielnice miasta Ciudad i Mecadillo:



    Zszedłem do doliny poniżej mostu. Tu mogłem zobaczyć tę budowlę w całej okazałości. Rzeczka Guadalevin spada na dno wąwozu kilkunastometrowym wodospadem :




   Wykorzystałem mój spacer do zrobienia kilku zdjęć spotkanym po drodze kwiatkom. Też są piękne.








   Przechodząc przez most możemy poznać
   życie po drugiej stronię rzeki, wąwozu.
   Oto kilka myśli z tematem życie :



ciągnąc wóz naszego życia 
jesteśmy i woźnicą i koniem.


a kiedy wreszcie poczujesz smak życia,
nie obżeraj się.


często smak życia odbiera nam apetyt.


gdyby nie było śmierci,
życie nie wydawałoby się nam tak piękne.


każdy musi swoje życie przeżyć,
ale nie dla każdego musi być ono przeżyciem.



















wtorek, 13 sierpnia 2019

ANDALUZJA  16

RONDA


Stare miasto, relikwiarzu święty
Pleśnią wieków porosły, mgłą ich przysłonięty.
Zadumany jak starzec, wyniosły i krzepki
Co z miłością pogląda na wnucząt kolebki,
Co opiekun pokoleń, wschodzących na grobie,
Napoły się uśmiecha, napoły w żałobie.
Zarannej gwiazdy szuka na pochmurnem niebie.
Stare miasto i witam i pozdrawiam ciebie.

                               Artur Opman  -  " Stare Miasto "  - fragmant




   Andaluzyjskie Ronda to miasto, które jednym kojarzy się z białymi miasteczkami, których w okolicy co krok można spotkać. Dla innych Ronda znane jest z najczęściej podobno fotografowanym mostem w Europie.

  Tak naprawdę Ronda jest jednym z najpiękniejszych miast Andaluzji, niepowtarzalnie malowniczym, pełnym interesujących zabytków. Tą niezwykłą malowniczość zapewnia miastu jego położenie na skalistym wzniesieniu, po obydwu stronach przecinającego je skalistego wąwozu - Tajo de Ronda. O tym wąwozie i łączącym dwa jego brzegi moście napiszę w kolejnym poście. Dzisiaj będzie o tym pięknym, ze stromymi uliczkami białym mieście.











   Ronda to miasto położone po obu stronach wąwozu Tajo de Ronda, którego dnem płynie wąska rzeka Guadalevin. Skalisty wąwóz  osiąga głębokość do 160 m. Po południowej stronie urwiska znajduje się starsza mauretańska cześć miasta - La Ciudad. Po jego północnej stronie mieści się późniejsza, chrześcijańska część starówki - El Mercadillo.
    Klimaty tej arabskiej dzielnicy to coś dla mnie. Przewędrowałem pewnie wszystkie jej uliczki, zaglądałem do możliwie wszystkich zakamarków, zaułków, bram. Plonem tego jest garść zdjęć, które przypominać mi będą to urokliwe miasto.






   Biegając po dzielnicy Ciudad znalazłem malowniczy Łuk Filipa V. To w tym najprawdopodobniej miejscu znajdowała się kiedyś w czasach arabskich jedyna brama prowadząca do miasta od strony wschodniej. Schodząc od łuku w dół w dosłownie w chwilę znalazłem się na Starym Moście - Puente Viejo. W odróżnieniu od Nowego Mostu nie ma tu tłumu turystów. Most składa się z jednego łuku i jest stosunkowo wąski. Nazwa "Stary" jest trochę myląca, powstał on w XVI wieku



    W pobliżu Łuku Filipa V znajduje się Pałac Markiza Salvatierra. Starałem się go znaleźć, bo w każdym przewodniku jest o nim notatka. Spodziewałem się raczej pełnego przepychu, barokowego pałacu Rzeczywistość trochę mnie zaskoczyła. XVIII wieczna rezydencja z zewnątrz mnie nie zachwyciła. Wiem, że wewnętrzne pomieszczenia wypełnione są zabytkowymi meblami, pięknymi, cennymi obrazami.
   To co zobaczyłem to barokowa fasada z szerokim balkonem na kolumnach, a nad nim charakterystyczne rzeźby przedstawiające nagie osoby - dwóch mężczyzn z wystawionymi językami i dwie kobiety zasłaniające dolną cześć ciała. Co one zasłaniają to ja nie wiem, bo jest to zasłonięte.




    Przy uroczym placu Plaza Duquesa de Parcent znajduje się wybudowany na ruinach meczetu, a wcześniej stała tu świątynia rzymska, kościół Iglesia de Santa Maria La Mayor. Ma on nietypową jak dla kościoła fasadę. Obok masywnej, ośmiobocznej wieży-dzwonnicy, w dolnej kondygnacji znajdują się wysokie łuki, a powyżej znajduje się dwupiętrowa loggia.
    W przedsionkach tego kościoła spotkałem wystawę zdjęć poświęconych Światowym Dniom Młodzieży w Krakowie. 2016 rok to było już chwilę temu, ale zdjęcia piękne, no i Kraków w Hiszpanii.



    Po wschodniej stronie placu znajduje się budynek ratusza miejskiego z piękną fasadą z kolumnami i łukami. Kiedyś w tym budynku mieściły się wojskowe koszary.



   W moim buszowaniu po Ciudad, zaglądaniu to tu, to tam spotkałem piękne patio. Może inne są ciekawsze, bardziej ukwiecone, ale to zaciekawiło mnie tym, że była to równocześnie galeria obrazów. Piękne.



   Ciudad, stara mauretańska cześć miasta. Ja sobie po niej buszowałem, biegałem po stromych uliczkach, od podwórka do podwórka, pstrykając po drodze, starając się zapamiętać jak najwięcej, a moi towarzysze podróży Leszek i Rafał - syn i wnuk znużeni, a może już i znudzeni poszli gdzieś na lody. Dobrze, że są telefony. Znalazłem ich na placu Plaza del Socorro, to już w tej nowszej chrześcijańskiej dzielnicy El Mercadilo.
    Wszyscy mówią, że w tej dzielnicy najważniejszym obiektem, który trzeba zobaczyć jest Plaza del Toros czyli arena walk byków. To jeden z symboli Rondy. Nie jestem zwolennikiem, a właściwie to jestem przeciwnikiem corridy. Kiedyś zabijanie, a dzisiaj to już właściwie tylko denerwowanie byka czerwoną płachtą - moleto, to nie dla mnie. Oczywiście arenę zobaczyłem. To największa w Hiszpanii średnica piaszczystej części areny (rueda) - 66 metrów, a wokół dwupiętrowe kamienne trybuny. Przed areną stoi rzeźba rozjuszonego byka i uważam że to mi wystarczy, nie chce corridy oglądać.
    Na Plaza del Socorro można zaliczyć lody i inne pyszności w kawiarence, których jest tu wiele. Ja zwróciłem uwagę na kościół, którego dwie przysadziste wieże zdominowały jedną pierzeję placu. To stosunkowo nowy kościół - Parroquia de Nuestra Seniora del Socorro.




    Centralne na placu usytuowana jest fontanna z rzeźbą Herkulesa z lwami a za nimi stoją dwie kolumny. Rzeźba to herb Andaluzji. Herkules symbolizuje siłę, dwa lwy to dwa narody - Maurowie i Hiszpanie. dwie kolumny to tzw Słupy Herkulesa czyli wzniesienia znajdujące się po obu stronach Cieśniny Gibraltarskiej, a fontanna to morze.



   Moja "młodzież" trochę się dziwiła, że ja na stare lata tak biegam po uliczkach tego pięknego miasta, a przecież wiadomo, że kiedyś chcę o tym coś wspomnieć na swoim blogu i pokazać zdjęcia, więc muszę się starać. 
    Takich zdziwionych było więcej. Nawet łaciata wyszła zobaczyć tego dziwaka.



    Koniec biegania, koniec zwiedzania, trzeba na chwilę usiąść, odpocząć, wypić kawę, a może też coś  zjeść by znów biegać, zwiedzać, pstrykać.





   Mówią, że Ronda to miasto wzruszeń, a więc kila myśli w tym temacie :


im bardziej mnie coś wzrusza,
tym trudniej to wyrazić.


z uniesień zostało mi uniesienie brwi,
ze wzruszeń - wzruszenie ramion.


nie ckliwość a wzruszenie
jest naturalną reakcją duszy na piękno.














wtorek, 6 sierpnia 2019

ANDALUZJA  15

KADYKS


I nagle jakby nam się śniło
Odpływa lądu piach i mech
I na pytanie: "jak tam było?"
Milczy się tylko: "et", lub "ech".

Cóż ci Atlantyk zrobić może?
Tyle co biedna strachu ćma ...
To tylko człowiek, książę stworzeń,
Ten ci kochanie baty da. 

Cóż ten Atlantyk ci zabierze ...

                            Agnieszka Osiecka  -  "Ocean"  - fragment




   Wędrując po Andaluzji, przesuwając się ciągle na zachód dotarliśmy do Kadyksu, miasta położonego nad Oceanem Atlantyckim i dlatego ten mówiący o Atlantyku fragment wiersza Agnieszki Osieckiej.

        
    Kadyks, nazywany często "radosnym miastem", "miastem które się uśmiecha" uważane jest za najstarsze miasto Hiszpanii i jedno z najstarszych w Europie. Założone przez Fenicjan około 1100 roku p.n.e. jako rybacka osada przeżyło długą i bogatą historię. Panowali tu Kartagińczycy, Rzymianie, potem Wizygoci i Maurowie. Kadyks stał się ważnym ośrodkiem handlu i dużym portem. To stąd w swoją drugą i czwartą podróż wyruszał Krzysztof Kolumb ku Nowemu Światu.


      
    To leżące no półwyspie, połączonym z lądem tylko wąskim przesmykiem (mieści się tu droga i tor kolejowy), miasto leży jak gdyby na oceanie. Dzisiaj łączą go dodatkowo z lądem wybudowane w ostatnich dziesięcioleciach dwa mosty. Takie położenie stanowiło znakomitą, naturalną obronę przed zakusami czyhającymi na bogactwa tego portowego miasta awanturników. Do dzisiaj możemy podziwiać strzegącą mieszkańców bramę Puertas de la Tierra.
     Odwiedziliśmy Kadyks wieczorem, kiedy zapalały się już uliczne latarnie. Wiedząc, że nie mamy szans na pełne zwiedzenie miasta, staraliśmy się jak najszybciej dotrzeć do najbardziej charakterystycznego zabytku jakim jest tutejsza katedra (Catedral de Santa Cruz), zwana "nową", gdyż wybudowano ją w miejsce dawnej gotyckiej.
     Kiedy wyszliśmy z podziemnego parkingu ujrzeliśmy to na co czekaliśmy, wieże katedry.



    Katedra widoczna już z daleka, z oceanu, przykuwa uwagę pokrytą złoconymi płytkami azulejos kopułą. Ta barokowa budowla swoją historię rozpoczyna w roku 1722. To wtedy rozpoczęto budowę zaprojektowaną przez architekta Vincentego Acera. Mimo funduszy, które przypływały z obu Ameryk, budowę zakończono dopiero po 116 latach.
     Wieczór, późna już pora nie pozwoliła nam na wejście do środka świątyni. Mogliśmy podziwiać kunszt dawnych rzemieślników i artystów z przykościelnego placu Plaza de la Catedral. Dobrze, że mój aparat fotograficzny poradził sobie ze słabym już oświetleniem.





    Wędrując uliczkami Kadyksu, nie mogę powiedzieć, że kierowaliśmy się tylko chęcią zwiedzania, bo bardziej pragnieniem naszym było znalezienie wolnego miejsca w jakiejś knajpce by zjeść zdecydowanie już spóźniony obiad. Knajpki i owszem były, ale bardzo o tej porze zatłoczone.
     Mnie zainteresowały spotykane na wielu domach wykonane z płytek azulejos "kapliczki". Małą ich kolekcję uzbierałem: 








   Kiedy tak "spacerowaliśmy" ciasnymi uliczkami starówki Kadyksu przypomniał mi się Kraków, jego uliczki, latarnie. No może tu w Kadyksie był większy spokój, nie spotykaliśmy hałaśliwych grup młodzieży. To było jak Kraków z czasów moich w tym mieście studiów.   
   I słowa piosenki, które cały czas plątały mi się po głowie - "... piękny jest Kraków gdy miast śpi ..."







   Nasze pragnienie znalezienia miejsca gdzie moglibyśmy coś zjeść, w końcu się spełniło. Smacznego. 



    Jest już późno i ciemno kiedy wracamy do naszego samochodu. Jeszcze pożegnalne zdjęcie katedry i szybko do hotelu, bo jutro kolejny punkt naszego zwiedzania.






Wspomniałem Kraków więc może kilka złotych myśli o tym mieście :


nie od razu Kraków zbudowano,
ale warto było poczekać.


Kraków jest jak pryzmat
przez który pięknieje ojczyzna


kto chce poznać duszę Polski
niech jej szuka w Krakowie


słynni bardowie są tylko w Krakowie.