środa, 27 lipca 2016

DOMOWE WULKANY


Po zdjęciu czarnych okularów
ten świat przerażający jest tym bardziej.
Prawdziwy jest. Właściwe barwy
wpełzają we właściwe miejsca.
Wąż ślizga się po wszystkim co napotka.
Właśnie nas dotknął.

Śnieg spadnie i zakryje wszystko.
Na razie widać jednak miasto
- czarną kość, rozjaśnioną niekiedy światłami
maleńkich samochodów. Usiadłem wysoko
i patrzę. Wieczór. Już zamknięto 
wszystkie wesołe miasteczka.

Po zdjęciu czarnych okularów
ten świat przerażający jest tym bardziej.
Szedł z nami pies i śmierdział. 
Wszystkie dokumenty uległy rozkładowi.
Wszystko co kochałem uległo rozkładowi.
Jestem zdrów i cały.

                                Marcin Świetlicki - "Pod wulkanem"


    Powiedziałbym przerażający wiersz !!!
   Prawdziwie przerażający jest wybuch wulkanu górującego nad miastem. Znamy wszyscy włoski wulkan Wezuwiusz i zasypane jego popiołami miasta Pompeje i Herkulanum. Kiedy zwiedzamy te odkopane przez archeologów miasta możemy zobaczyć "odlewy" ludzkich postaci, których zaskoczyły ogromne ilości spadającego wulkanicznego popiołu.

   Pamiętam telewizyjne migawki z roku chyba 2002, dokładnie nie pamiętam, pokazujące wybuch wulkanu Nyiragenge w Demokratycznej Republice Konga, wcześniej Zair. Rzeki lawy płynęły m.in. w stronę miasta Gome, stolicy prowincji. Odwiedziłem to miasto w 2009 roku. Po kilku już latach, wszędzie widziałem "pamiątki" tamtej apokalipsy :

spalona katedra w Gome 



ulica "oczyszczona" z lawy w Gome




  Koniec z tymi przerażającymi scenami. Miało być o domowych wulkanach. Domowych a więc oswojonych i niegroźnych, a zarazem leżących blisko domu.

   Kamczatka to półwysep leżący w "pierścieniu ognia", w pasie wzmożonej aktywności sejsmicznej wokół Pacyfiku. Jest tu kilkaset wulkanów, z czego ponad 30 jest nadal bardzo aktywnych. Tak, że mówienie o nich, że są oswojone, niegroźne jest trochę jak pobożne życzenie.

   Kiedy podchodziliśmy do lądowania na lotnisku w Pietropawłowsku, pierwsza rzecz jaką zobaczyłem to oczywiście był wulkan. Ponad chmurami pokazał nam się Wiluczińskij.



  Po wylądowaniu, gdy wyjechaliśmy  z lotniska w perspektywie drogi mieliśmy kolejne domowe wulkany: Koriackij i Awaczińskij



   
   Te wulkany widzieliśmy ciągle z uwagi na ich bliskie położenie - około 25 km na północny wschód od Pietropawłowska i konkretną ich wysokość. Koriacka Sopka ma wys.3456 m npm - ostatni wybuch to 2008 rok, Awaczyńska Sopka jest niższym szczytem, liczącym 2741 m npm - ostatni wybuch to 2001 rok, ale w pamięci pozostaje potężna erupcja z 1945 roku.


z nad tych wulkanów wschodziło słońce



widać je praktycznie z każdego punktu miasta  



bardzo miłe górki,
czego tu można się bać 



a to kolejne ujęcie naszych wulkanów
z nad rzeki Awaczy
proszę zwrócić uwagę na "apaszkę" Koriackiej Sopki



Koriackij może mieć apaszkę bardzo delikatną ... 



... może jej nie mieć w ogóle ... 



... czasami ma ją fantazyjnie zawiązaną
na jedną stronę ...



 ... czasami symetrycznie ...



... tutaj to zawiązanie chyba niezbyt staranne ...



 ... całkiem się pogubił ...



 ... ogromny szczyt "pływa" w obłokach ...






bliźniaczki :
Awaczinska Sopka nad rzeką Awaczą 



... wulkan może być całkiem kolorowy ... 



... udało się,
Awacza zaczyna dymić,
czekamy teraz na erupcję ... 



... niestety,
skończyło się tylko na dwu dymkach ...




   Kolejny domowy wulkan to Wiluczyńskij, jest to wygasły stratowulkan położony na południowy-zachód od Zatoki Awaczińskiej i od Pietropawłowska. Wznosi się na wysokość 2175 m npm. Jego ostatnia znacząca erupcja miała miejsce ok. 10 tys. lat temu. 




... wieczorem nasz Wiluś robi się tajemniczy ...




   W 2013 roku odnotowano maksymalną liczbę erupcji wulkanów w całej historii obserwacji prowadzonych na półwyspie Kamczatka od początku XX wieku. Obserwowane były różnej siły erupcje dziewięciu "ziejących ogniem gór".

                                                 pozdrawiam "gorąco"  Zygmunt
   

2 komentarze:

  1. Zygmusiu a wulkan Kamerun??? Byliśmy u jego stóp!!!
    Kiedy tam byłeś i czy wszystkie zdjęcia są twojego autorstwa?

    OdpowiedzUsuń
  2. Byliśmy nie tylko u stóp Kamerunu, ale również na lawinisku, właściwie na rzece lawy, już zastygłej, ale po wygrzebaniu dołka jeszcze gorącej, a było to 16 km od krateru.
    Zdjęcia są wszystkie moje. Staram się je podpisywać jeżeli są z internetu, lub czyjegoś autorstwa.
    Kamczatkę odwiedziłem dokładnie trzy lata temu w lipcu.
    Pozdrawiam wszystkich moich czytelników Zygmunt

    OdpowiedzUsuń