Samochwała w kącie stała
I wciąż tak opowiadała :
"Zdolna jestem niesłychanie,
Najpiękniejsze mam ubranie,
Moja buzia tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie,
W szkole mam najlepsze stopnie,
Śpiewam lepiej niż w operze,
Świetnie jeżdżę na rowerze,
Znakomicie muchy łapię,
Wiem, gdzie Wisła jest na mapie,
Jestem piękna, jestem zgrabna,
Wiotka, słodka i powabna,
Aw dodatku daję słowo,
Mam rodzinę wyjątkową :
Tato mój do pieca sięga,
Moja mama - taka tęga,
Moja siostra - taka mała,
A ja jestem samochwała"
Jan Brzechwa - "Samochwała"
Wierszyk Jana Brzechwy znamy chyba wszyscy. Podejrzewam, że ma on na celu uświadomić nam dzieciom, że zarozumialstwo nie jest najlepszą cechą, że nie jesteśmy pępkiem świata. Może to na kogoś działa, ale patrząc na siebie mam co do tego wątpliwości. W swojej pokorze przyznam się, że bardzo lubię gdy mnie ktoś pochwali, a że nie zdarza się to zbyt często, muszę pochwalić się sam. I stąd ten dzisiejszy mój post.
Łatwo powiedzieć pochwal się - ale czym. Sporo się trzeba nagłówkować by wymyślić coś co przynajmniej mnie się podoba, innym niekoniecznie, bo przecież jestem samochwała.
Pochwalę się, że w drodze na Kamczatkę przekroczyłem koło podbiegunowe czyli szerokość 66stopni, 33'39''. Co prawda było to w czasie lotu samolotem i gdyby nie informacja na monitorze, który miałem przed sobą, nie miał bym w ogóle świadomości, że jestem tak daleko na północy naszego globu.
Pochwalę się, że w drodze na Kamczatkę przekroczyłem koło podbiegunowe czyli szerokość 66stopni, 33'39''. Co prawda było to w czasie lotu samolotem i gdyby nie informacja na monitorze, który miałem przed sobą, nie miał bym w ogóle świadomości, że jestem tak daleko na północy naszego globu.
A z tego, co działo się w realu to pochwalę się tym że chyba jako jeden z nielicznych Polaków kąpałem się w Morzu Beringa.
Miałem taki zamiar, takie pragnienie jeszcze przed dotarciem na Kamczatkę i wyobraźcie sobie, że kiedy znaleźliśmy się nad brzegiem mojego wymarzonego morza normalnie stchórzyłem. Wejście do wody tylko po kostki sprawiało, że marzły mi nawet czubki nielicznych włosów na głowie. Nikt z moich towarzyszy nawet się nie zdziwił kiedy się poddałem.
W cieple naszego mieszkania przyszła refleksja, że przecież druga okazja może się już nie nadarzyć. Szkoda.
Los uśmiechnął się do mnie. Jan widząc moje zmaganie się między rozsądkiem a niespełnionymi marzeniami wybrał któregoś dnia trasę tak, że znów zahaczyliśmy o czarne plaże Morza Beringa. Tak, plaże są naprawdę czarne, a to z powodu koloru piasku powstałego ze skał wulkanicznych.
Wchodząc do tej zimnej, ok 10 st, wody w ogóle nie czułem zimna. Miałem pragnienie zaliczenia kąpieli w Morzu Beringa i nic nie mogło mi w tym przeszkodzić. Co może zdziałać sugestia.
Po wyjściu z wody mogłem założyć na siebie tylko koszulkę. Mój ciepły polar czekał na mnie w mieszkaniu, a droga daleka. Dłuuuuuugo nie mogłem się rozgrzać. Do dzisiaj na samo wspomnienie tego mojego wyczynu dostaję gęsiej skórki.
Pamiętam, że jeszcze jako chłopcy nazywaliśmy tego typu supermenów bohaterem przez "CH".
Jeżeli bohater, to niezależnie przez jakie "H", należy mu się pomnik.
Okazję znaleźliśmy stosunkowo łatwo. Przy jednym ze skrzyżowań na przedmieściach Pietropawłowska stoi pomnik traktora. Wiadomo, jak ktoś urodził się wariatem to zostaje mu to na całe życie. Nie wiem skąd znalazła się też drabinka i dawaj gieroja na cokół.
/wykorzystałem zdjęcia ks.Marka/
Miałem taki zamiar, takie pragnienie jeszcze przed dotarciem na Kamczatkę i wyobraźcie sobie, że kiedy znaleźliśmy się nad brzegiem mojego wymarzonego morza normalnie stchórzyłem. Wejście do wody tylko po kostki sprawiało, że marzły mi nawet czubki nielicznych włosów na głowie. Nikt z moich towarzyszy nawet się nie zdziwił kiedy się poddałem.
W cieple naszego mieszkania przyszła refleksja, że przecież druga okazja może się już nie nadarzyć. Szkoda.
Los uśmiechnął się do mnie. Jan widząc moje zmaganie się między rozsądkiem a niespełnionymi marzeniami wybrał któregoś dnia trasę tak, że znów zahaczyliśmy o czarne plaże Morza Beringa. Tak, plaże są naprawdę czarne, a to z powodu koloru piasku powstałego ze skał wulkanicznych.
Kiedy stanęliśmy nad brzegiem,
nie wiem dlaczego, wszyscy zwrócili swój wzrok na mnie.
O co chodzi ?
No, właśnie.
Miałem wykazać się swoim bohaterstwem
Siła złego na jednego.
Nie było wyjścia, musiałem udawać odważnego.
Już pierwsza fala mnie przykryła
Jeżeli wmówisz sobie, że woda jest całkiem ciepła,
to jest całkiem ciepła
Jeszcze widać, że żyję, płynę.
Czyżby już po Zygmuncie
Jan z niepokojem spogląda w stronę fal
Jackowi to nawet odpowiada,
jedna gęba mniej.
Sprawa wyjaśniła się.
Żyje, wyszedł na brzeg.
Wchodząc do tej zimnej, ok 10 st, wody w ogóle nie czułem zimna. Miałem pragnienie zaliczenia kąpieli w Morzu Beringa i nic nie mogło mi w tym przeszkodzić. Co może zdziałać sugestia.
Po wyjściu z wody mogłem założyć na siebie tylko koszulkę. Mój ciepły polar czekał na mnie w mieszkaniu, a droga daleka. Dłuuuuuugo nie mogłem się rozgrzać. Do dzisiaj na samo wspomnienie tego mojego wyczynu dostaję gęsiej skórki.
Pamiętam, że jeszcze jako chłopcy nazywaliśmy tego typu supermenów bohaterem przez "CH".
Jeżeli bohater, to niezależnie przez jakie "H", należy mu się pomnik.
Okazję znaleźliśmy stosunkowo łatwo. Przy jednym ze skrzyżowań na przedmieściach Pietropawłowska stoi pomnik traktora. Wiadomo, jak ktoś urodził się wariatem to zostaje mu to na całe życie. Nie wiem skąd znalazła się też drabinka i dawaj gieroja na cokół.
Na szczęście żadne służby nie zainteresowały się pomnikowym bohaterem
/wykorzystałem zdjęcia ks.Marka/