wtorek, 2 stycznia 2018

JÓZEF


Tam daleko,
poza horyzontem naszych spojrzeń,
gdzie czas biegnie w wiekach,
a życie zamiera, by beztrosko otaczać nas
swoim bezkresem przemyśleń,
roztacza się kraina tak cudowna i bajeczna 
jak tylko potrafimy sobie to wyobrazić.

Nikt nie może oddać słowami
tych wspaniałych widoków, 
braku horyzontu i furkotającego wiatru.
Kto potrafi powiedzieć jak wygląda wolność,
albo jak wygląda szczęście?
Czy znalazł się ktoś,
kto pokazał jak wygląda nasza radość?

A taka kraina istnieje,
jest ograniczona jedynie naszymi słabościami.
Lecz potrafimy się w niej odnaleźć, 
zaznać szczęścia i zobaczyć co to wolność,
poczuć jak budzi się w nas 
chęć poznania czegoś nowego.

Ktoś zapyta czy to możliwe?
A ktoś inny odpowie na to;
Podaj mi swoją dłoń i chodź, pokażę tobie.
Nie ma jednoznacznie powiedziane
kiedy i kto nam to pokaże
i w jakich okolicznościach,
ale jest powiedziane, że tak będzie.

Wiesz co to za kraina?


                                                 /  ***  /




    Józef Wicher. Dzisiaj muszę już dopisać: Świętej Pamięci.

   Miałem okazję znać Go od wielu już lat. Byliśmy z jednej rzeszowskiej parafii, parafii Najświętszego Serca Jezusowego. Bliżej poznaliśmy się kiedy On ze swoją żoną Grażyną włączyli się do wspólnoty Domowego Kościoła. 



   To w tej wspólnocie mieliśmy okazję współpracować ze sobą na wielu, różnych płaszczyznach. Jego i Grażyny kultura religijna, zaangażowanie w sprawy Ruchu, talent organizatorski, umiejętność współpracy z innymi sprawiły, że jako para pełnili wiele różnych posług  Przeżyli wiele rekolekcji formacyjnych Ruchu i w kolejnych latach mogli już ofiarować swój czas i wiedzę innym jako para animatorska, czy para prowadząca rekolekcje. 


   

                                                      


   Życie religijne Józefa było bogate. Mógł powiedzieć o sobie: " nie wstydzę się Jezusa ":





    Kultura i osobisty urok sprawiały, że w towarzystwie Józefa czuliśmy się dobrze :





   Swoje życie duchowe, jego głębię, Józef potrafił wyrazić wielorako, nie tylko poprzez relacje w Ruchu, poprzez uczestnictwo i posługę w rekolekcjach. Potrafił łączyć życie duchowe z codziennością życia domowego, rodzinnego, jak również z pracą zawodową. W kontaktach z nim wiedzieliśmy, że zawsze pamięta kto jest jego Panem. 
   Bardzo lubił turystykę, a szczególnie górska i tą miłością starał się zarażać innych. Jeżeli tylko była taka możliwość to i na naszych rekolekcjach wykorzystywał wolny czas choćby po obiedzie na różnego rodzaju grupowe "wyjścia"  



   W tym wszystkim co robił zawsze miał wsparcie żony Grażyny :




   Porywał nas, a była to spora grupa w różnych składach, na wyprawy w góry. Przez kilka lat organizował majowe i wrześniowe wyjazdy w góry. Jego ulubionymi górami były Tatry, co staje się zrozumiałe, bo urodził się w Zakopanem i tam kończył podstawową edukację. Na tych wyprawach stosowany był podział na z zasady dwie grupy : grupę "orłów" dla silniejszych i bardziej zaawansowanych, oraz grupę "standard" dla tych mniej "zaciętych na góry". Oczywiście każda grupa miała zawsze odpowiedzialnych opiekunów, przewodników. 

   Tak jednej jak i drugiej grupie Józef stawiał "wysokie" cele :



przedeptaliśmy wiele szlaków :







   

  Góry są piękne, ale nasze wyjazdy nie ograniczały się tylko do nich.
Tu jesteśmy w Licheniu :




    Moje kontakty z Józefem, nasza przyjaźń ugruntowane współpracą w Ruchu Domowy Kościół miały silną podstawę. Kończyliśmy jedną, co prawda w różnych latach, uczelnię - budownictwo na Politechnice Krakowskiej, a także początki naszej kariery zawodowej były w tej samej firmie - RPBM. 
   Mieliśmy więc wiele różnych, wspólnych, łączących nas tematów, co dawało potrzebę bycia "blisko siebie".





   W pamięci wielu z nas pozostanie sztuka "Gość oczekiwany", którą dla ubogacenia Diecezjalnego Opłatka Domowego Kościoła, Józef wyreżyserował w roku 2007.



gratulacje Jego Ekscelencji dla reżysera :



   Życie człowieka choćby najpiękniejsze nie jest pozbawione trudnych momentów. Jednym z nich był wypadek na drodze w czasie powrotu z rekolekcji w Zakopanem we wrześniu 2011 roku. Wyglądało to bardzo groźnie, Józef z Grażyną trafili do szpitali. Dzięki Bogu "największe obrażenia" odniósł samochód.



   Józef odszedł do domu Ojca zostawiając swoją żonę Grażynę, z którą tworzyli piękne małżeństwo, oraz syna Macieja, który założył już swoją rodzinę. 

odnowienie przyrzeczeń małżeńskich w czasie jednych z rekolekcji :





Śmierć przydarza się każdemu,
nieodwracalnie.
Wpisana w życie
z pierwszym oddechem,
dopada nas bezlitośnie.
Przyczyny są różne. 
I wtedy wszystko znika, 
codzienne kłopoty,
nabrzmiałe emocje.
Pozostają żywi, rozpaczliwie bezsilni
i płacz najprawdziwszy.


                                                                                     Maria Maczkowska - " Bezsilność "  



Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz