wtorek, 13 listopada 2018

ROSJA  22

SYBERIA
- Tiumeń


W pół roku ruch stachanowski objął cały kraj i wszystkie zawody.
Górnicy obiecywali rekordowe wydobycie węgla,
hutnicy spust surówki, dentyści ponadnormowe usuwanie chorych zębów,
aktorzy podwójną liczbę premier, a naukowcy więcej wynalazków.
Dzięki staraniom stachanowców z Tiumenia miejscowy zakład spirytusowy
zwiększył moc wódki z trzydziestu dwóch do czterdziestu pięciu procent.
Do bicia rekordów zgłosili się nawet funkcjonariusze NKWD,
którzy zadeklarowali zwiększenie liczby aresztowań.

                                   / Igor T. Miecik  -  z książki  "Katiusza z bagnetem. 14 sekretów ZSRR" /



    Tiumeń, duże miasto w zachodniej Syberii nad rzeką Turą. Kiedyś stolica Chanatu Syberyjskiego, dzisiaj liczący ok 750 tys mieszkańców Tiumeń to stolica jednego z największych obwodów Rosji. Miasto wielu narodowości. Polakom znany jako miejsce carskich zsyłek, których pamiątką jest wybudowany w roku 1904. przez polskich zesłańców katolicki kościół. 
   Przemysł tiumeński to nie tylko zakład spirytusowy, gdzie stachanowcy zwiększali procenty, ale również rafineria, stocznia, przemysł metalowy, elektrotechniczny, drzewny, skórzano-obuwniczy.
   Pewnie bym się o tym mieście nie dowiedział gdyby nie fakt, że kiedyś na fb. poznałem małą Sandrę, mieszkającą właśnie w Tiumeniu, która chciała uczyć się języka polskiego. Wysłałem jej podręczniki i wtedy powstała myśl, że będąc na Syberii można by to miasto też zaliczyć. W korespondencji z siostrą Joanną z Surgutu, kiedy o tej myśli wspomniałem, wyszło że i owszem, ale to jest 800 km odległości i ewentualnie samolotem mógłbym się tam wybrać. Odległość ta w jakiś sposób ostudziła moje zainteresowanie Tiumeniem.
   Zawsze wszystkim powtarzam, że trzeba mieć pragnienia, trzeba mieć plany. Wiadomo, nie wszystko się uda zrealizować, ale bez pragnień, planów będziemy w ogóle stać w miejscu. Moje pragnienia się zrealizowały. Odwiedziłem Tiumeń.

 spotkanie z Sandrą i jej mamą Ludmiłą :


   Wspomniałem o tiumeńskim katolickim kościele. Jego patronem jest Święty Józef, a proboszczem, już byłym, polski ksiądz Leszek. Ks. Leszek pełnił posługę proboszcza do końca czerwca br. Aktualnie jest już w Polsce. 03 czerwca są imieniny Leszka, a więc podwójna okazja by go odwiedzić - imieniny i pożegnanie Będąc już tu na miejscu w Surgucie  dowiedziałem się że ks. Marek-mój gospodarz, ks. Melichard - Słowak prowadzący parafię w Iszymie, oraz dwóch ojców grekokatolików umówiło się, że odwiedzą ks. Leszka w poniedziałek 04 czerwca - wiedziałem w jakim terminie wybrać się na Syberię.
   Razem z siostrami Joanną i Teresą zapakowaliśmy się do samochodu i w drogę. Osiemset km to jest kawałek drogi, ale co to dla takiego zespołu jak nasz. Ks. Marek to wytrzymały kierowca, tylko na małą chwilę zamiany za kierownicą dawał się namówić.

   W trakcie naszej podróży spotykaliśmy kilka miejsc gdzie stały stragany z regionalnymi wyrobami. Przy jednym z nich zatrzymaliśmy się, a ja zrobiłem zakupy.



przydrożny stragan z wyrobami regionalnymi
- wyroby z kory brzozowej i przetwory z owoców tajgi : 


   Łatwo jest napisać - zatrzymaliśmy się, zrobiłem zakupy. W rzeczywistości to miałem mały problem, bo ja również chciałem zrobić kilka zdjęć i zrobiłem, oczywiście za zgodą pani obsługującej stragan - zawsze pytam o pozwolenie by nie mieć kłopotów. Miałem pozwolenie, ale z zaplecza straganu wypełz na chwiejnych nogach "towariszcz" i od obcokrajowca robiącego zdjęcia zażądał opłaty. Nie miałem żadnej ochoty sięgać po ruble, ale moje i pani sprzedawczyni tłumaczenia nie robiły na nim żadnego wrażenia. Na szczęście ks. Marek siedzący w samochodzie nieopodal, zorientował się w moim kłopocie i przyszedł z odsieczą. Gdy on przejął rozmowę ja szybciutko do samochodu. Udało się, odjechaliśmy bez uszczerbku w portfelach.
   Przywiozłem do domu kilka ładnych tacek z brzozowej kory, chałwę z cedrowych orzeszków i inne drobiazgi

te straganowe pamiątki przywiozłem do domu :


   Kościół Świętego Józefa w Tiumeniu to malutka, ale ładna i przyjemna budowla. Położony jest on w samym centrum miasta przy ul. Lenina. Przez lata był on wyłączony z kultu, a nawet był plan jego wyburzenia i postawienia na tym miejscu bloku mieszkalnego. Kościół uratowało sąsiedztwo zabytkowego drewnianego domu - zabytku nie wolno było wyburzyć. Kościół posiada dolną, podziemną kondygnację, gdzie jest zakrystia i mała salka na spotkania parafian. Cześć podziemna rozszerza się o kolejne, dobudowane już po wojnie pomieszczenia, ale są one bardzo zawilgocone z uwagi na przebiegające obok kanalizacje.
    Imieninowa msza święta celebrowana przez pięciu kapłanów była dla grupki parafian na pewno przeżyciem. Po mszy św. jedna z parafianek wyszła na środek i w przejmującym słowie prosiła by nie zapominać o nich gdy ks. Leszek wyjedzie. Tu w Rosji, a już szczególnie na Syberii kapłanów brakuje. Wierni mogą liczyć właściwie tylko na obcokrajowców. Miesiąc przed wyjazdem ks. Leszka do Polski nie było jeszcze wiadomo czy ktokolwiek tą parafią się zaopiekuje, choćby na dojazd.


tiumeński kościół Św. Józefa : 


msza święta imieninowa : 


z proboszczem ks. Leszkiem : 


z grupką parafian : 


   Wspomniałem o zabytkowym, drewnianym domu, który uratował tiumeński kościół przed wyburzeniem. Takich ładnych drewnianych domów w Tiumeniu jest więcej. Osobiście bardzo mi się one podobają, darzę wyjątkowym sentymentem stare budownictwo może dlatego że sam jestem już w podeszłym wieku, a może to tylko skrzywienie zawodowe. Naprzeciw kościoła, po drugiej stronie ulicy stoi taki piękny dom, a inne spotkałem "gdzieś" w mieście.


 drewniany zabytek naprzeciw kościoła :





 inne spotkane "gdzieś" w mieście drewniane domki :


   Po mszy św. poszliśmy na obiad do restauracji "Uzbeczka" z domową kuchnią uzbekistańską. Obiad mi tak smakował, że postanowiłem zostać Uzbekiem.


 "piękna" uzbecka para :
/dobrze, że ks. Leszek z tyłu czuwa/


   Poza sprawami duchowymi - msza święta, imieniny ks. proboszcza, spotkania ze znajomymi i nie, w Tiumeniu jest jeszcze piękna promenada nad rzeką Turą, którą z przyjemnością "zaliczyłem". Miłym dla mnie zaskoczeniem była duża ilość spacerujących tam i młodych i starszych i mam z rozrabiającymi dzieciakami. Piękna pogoda, piękni, uśmiechnięci ludzie - piękny spacer.

nad Turą : 


lekko "rozanielony" starszy pan
 - stoi pod "mostem zakochanych" : 


spotkałem też znajomą "parę" :


na spiżowych reliefach 
przedstawiających tiumeńskie zabytki,
spotkaliśmy też nasz kościół : 


pięknie prezentują się z nadrzecznych bulwarów
 tiumeńskie monastery : 


nowe osiedla w świetle zachodzącego słońca : 


  zachód słońca nad "mostem zakochanych" :


    Jedno z moich poprzednich zdjęć pokazuje widok znad rzeki na tiumeńskie monastery. Kiedy zauważyłem górujące nad zielenią drzew cebulki cerkiewnych wież to od razu poczułem "ciągotkę" - muszę tam zaglądnąć. Mówisz - masz. Niestety do żadnej z cerkwi nie mogliśmy wejść, wszystkie pozamykane. Trudno.


  Cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego z 1791 roku :
/ monaster żeński /


 
kompleks męskiego monasteru
pod wezwaniem Świętej Trójcy :








spotkane w ogrodzie klasztornym ule :



zachód słońca nad tiumeńską ulicą :





Na zakończenie nie dodam żadnych złotych myśli ja zwykle to czynię.
Spotkałem się kiedyś z proroctwami 10-cio letniego Sławika (Wiaczesława) Kraszennikowa - "Bóg mówi do wybrańców swoich". Zacytuję jedno zdanie z tych proroctw :

"... miasto Tiumeń samo się zawali,
szczególnie jego centrum,
tam przez wiele lat wydobywano ropę naftową ... "
















4 komentarze:

  1. Zygmuncie, a propos drewna, marzy mi się na starość drewniany mały domek!!!???
    A swoją drogą zazdroszczę Ci tych Twoich wojaży!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze wszystko czytam, "toćka" w "toćkę". No i oglądam podziwiając kunszt twojej fotografii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś, kiedyś, a było to w 2005 lub 2006 roku, jasnogórski klasztor miał do sprzedania mały drewniany, kryty strzechą dworek, który służył jako rekwizyt w klasztornej szopce. Dworek o ile pamiętam miał cztery izby, nie za duże i mógł służyć jako domek letniskowy, a nawet po adaptacji jako mieszkalny całoroczny. Minęło już parę lat - szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdrośc bywa czasem grzechem. Zapraszam na mój przyszłoroczny wyjazd do Rwandy

    OdpowiedzUsuń